F1. George Russell nie spodziewa się problemów. "To jak jazda na rowerze"

Materiały prasowe / Williams / Na zdjęciu: George Russell
Materiały prasowe / Williams / Na zdjęciu: George Russell

Kierowcy Formuły 1 od kilku miesięcy nie siedzieli w bolidach. Jednak już w przyszłym tygodniu odbędzie się Grand Prix Austrii. Długa przerwa w startach nie jest problemem dla George'a Russella. - Prowadzenie bolidu to jak jazda na rowerze - mówi.

W tym artykule dowiesz się o:

Williams to jeden z zespołów F1, który przed Grand Prix Austrii nie zorganizuje prywatnych testów. Tym samym George Russell i Nicholas Latifi nie otrzymają szansy, by przypomnieć sobie jak prowadzi się maszynę F1. Młody Brytyjczyk nie widzi w tym problemu.

- Jeździłem za to w symulatorze i moje pierwsze okrążenia były fatalne. Jednak po kilku "kółkach" byłem nawet szybszy względem tego, jakie czasy uzyskiwałem przed marcowym Grand Prix Australii. Szczerze mówiąc, byłem tym zszokowany - powiedział Russell w rozmowie z "Motorsportem".

- Zajęło mi trochę czasu, aby załapać pewne kwestie, aby przypomnieć sobie pewne procedury. I to będzie kluczowe w Austrii, by od razu wskoczyć na odpowiedni rytm współpracy z inżynierami, bo oni oczekują konkretnych informacji zwrotnych - dodał młody kierowca Williamsa.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Barcelona pokazała niesamowite nagranie. Zobacz, co wyczynia ten dzieciak!

Kierowca ekipy z Grove nie spodziewa się też problemów w kwalifikacjach. - Gdy masz już wszystko na stole, to prowadzenie bolidu jest jak jazda na rowerze. Albo coś łapiesz albo nie. Albo jedziesz na maksa albo nie. W wyścigu jest trudniej, bo musisz zarządzać hamulcami, kontrolować hamulce, temperaturę silnika, atakować się i bronić, zmieniać tryby pracy jednostki napędowej, rozmawiać z inżynierami - ocenił 22-latek.

Russell w okresie kwarantanny i przerwy bez wyścigów poświęcił sporo czasu symulatorom. Wziął nawet udział w wirtualnych mistrzostwach F1, które zakończyły się dla niego zdobyciem tytułu mistrzowskiego.

- Zaczęło się od zabawy z kolegami, a potem się okazało, że oni są bardzo szybcy i konkurencyjni. W prawdziwej F1 byłem z tyłu, a w wirtualnych mistrzostwach nie chciałem znów zamykać stawki. Włożyłem sporo wysiłku w to, by być konkurencyjnym i efekty przyszły. Dzięki temu pozostałem w formie, nawet jeśli to były wirtualne mistrzostwa - stwierdził Russell.

- W wyścigach wirtualnych wiele rzeczy jest podobnych do świata prawdziwego. Musisz przejść przez kwalifikacje, wykonać odpowiednią pracę, mierzyć się z presją. Do tego na starcie masz wokół siebie mnóstwo innych bolidów, musisz unikać kontaktu na polach startowych - podsumował kierowca Williamsa.

Czytaj także:
Robert Kubica po rozmowie z Danielem Obajtkiem
Alfa Romeo nie zorganizuje testów F1

Źródło artykułu: