Formuła 1 znalazła się w trudnym położeniu, bo z powodu odwoływanych wyścigów przestała zarabiać. Straty F1 w pierwszym kwartale wyniosły 200 mln dolarów, a drugi ma być jeszcze gorszy. Dlatego istniało ryzyko, że królowa motorsportu wpadnie w tarapaty finansowe, z których nie uda się jej wydostać.
Jest to spowodowane obowiązującymi przepisami i umowami kredytowymi, jakie Formuła 1 zawarła w przeszłości. Regulują one maksymalny stopień zadłużenia i jego stosunek do wygenerowanego zysku, którego F1 nie może przekroczyć. Jako że w roku 2020 królowa motorsportu najprawdopodobniej w ogóle nie osiągnie zysku, groziło jej wypowiedzenie linii kredytowej.
F1 poinformowała jednak, że udało jej się porozumieć ws. zmiany warunków umowy pożyczki, której wysokość wynosi 2,9 mld dolarów. Dodatkowo firma pozyskała kolejnych 500 mln dolarów w ramach umowy kredytowej, by poradzić sobie ze skutkami kryzysu wywołanego przez COVID-19.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: pokazali, jak na nartach skakać do wody
Porozumienie podpisane przez F1 oznacza, że do 1 stycznia 2022 roku nie będą obowiązywać warunki zobowiązujące Formułę 1 do utrzymywania zadłużenia na odpowiednim poziomie względem wygenerowanego zysku. Daje to dyscyplinie niespełna dwa lata na to, by otrząsnąć się po kryzysie.
- Zyskaliśmy nową elastyczność finansową. Mamy jednak mocne podstawy i wystarczającą płynność, by przetrwać ten trudny okres - skomentował Chase Carey, szef F1.
Czytaj także:
Rosną szanse Roberta Kubicy w Alfie Romeo
Alex Zanardi przeszedł kolejną operację