Lewis Hamilton po GP Styrii uderzył m.in. w Ferrari, zdaniem którego włoski zespół nie wykonuje należytej pracy, by zwalczać rasizm. Brytyjczyk przed niedzielnym wyścigiem F1 ubrał koszulkę z napisem Black Lives Matter i klęczał na polach startowych. Na podobny gest Hamilton zdecydował się przy okazji wcześniejszego GP Austrii.
Przed GP Styrii razem z Hamiltonem klęczało 12 kierowców, tydzień wcześniej - 14. W tym gronie nie znaleźli się Kimi Raikkonen oraz Antonio Giovinazzi. Obaj reprezentanci Alfy Romeo jedynie ubrali koszulki z napisem "End Racism".
Aby ukrócić wszelkie spekulacje, jakoby kierowcy Alfy Romeo nie wspierali w sposób wystarczający walki z rasizmem, zespół z Hinwil wydał specjalny komunikat.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piłkarze z A klasy mogą się poczuć jak w Ekstraklasie. Nowa szatnia robi wrażenie!
"Alfa Romeo jest w pełni zaangażowana w przestrzeganie zasad dotyczących równości, różnorodności i integracji. Popieramy pomysł, by sport walczył z rasizmem i jakimikolwiek formami dyskryminacji. Z dumą ogłaszamy, że jesteśmy organizacją wielokulturową. Zawsze będziemy stawiać nasze zasady i przekonania w centrum wszelkich działań" - napisała ekipa w komunikacie.
"Kierowcy zespołu, Kimi Raikkonen i Antonio Giovinazzi, postanowili stanąć obok swoich rywali, aby powtórzyć, że rasizm i dyskryminacja nie mają miejsca w naszym sporcie, naszym społeczeństwie i naszym świecie" - dodała Alfa Romeo.
Szwajcarsko-włoski zespół zapewnił przy tym, że daje wolną rękę Raikkonenowi i Giovinazziemu w manifestowaniu, tak aby "czuli się oni komfortowo, zgodnie ze swoją kulturą i przekonaniami".
Manifestacje przed rozpoczęciem GP Austrii i GP Styrii wynikają z faktu, że Formuła 1 w tym roku ogłosiła kampanię #WeRaceAsOne. W jej ramach królowa motorsportu ma walczyć z wykluczeniem i wspierać dyskryminowane społeczności.
Czytaj także:
Mercedes rozwiązał problemy z awariami
Ferrari płonie od środka