Zeszły rok sprawił, że przyszłość Haasa stanęła pod znakiem zapytania. Zespół zanotował rażący spadek formy i zajął przedostatnie miejsce w klasyfikacji Formuły 1, a na dodatek stracił sponsora tytularnego i poniósł w związku z tym spore straty finansowe.
- Czekam, by zobaczyć jak rozpoczniemy kolejny sezon. Jeśli będziemy mieć kolejny słaby rok w F1, pozostanie w stawce nie będzie dla nas zbyt korzystne - mówił "Motorsportowi" na początku roku Gene Haas, który w głównej mierze finansuje starty amerykańskiej ekipy.
Amerykanie nie najlepiej rozpoczęli sezon 2020. W sześciu wyścigach zdobyli tylko jeden punkt i znów są przedostatnią siłą F1. Nawet jeśli ekipie udało się poprawić bolid, to straciła ona wskutek problemów z silnikiem Ferrari. Dlatego pojawiły się wątpliwości, co do pozostania Haasa w stawce.
ZOBACZ WIDEO: Liga Mistrzów. Jacek Gmoch nie ma wątpliwości: Lewandowski jest najlepszym piłkarzem w piłce klubowej
W ubiegłym tygodniu Haas podpisał jednak Porozumienie Concorde i zobowiązał się do jazdy w F1 w latach 2021-2025. Co najważniejsze, amerykański milioner nie planuje sprzedaży zespołu w tym okresie.
- Myślę, że Gene Haas przyjrzał się wszystkiemu i doszedł do wniosku, że Formuła 1 to nadal dobra platforma do promowania jego produktów, czyli obrabiarek automatycznych. To działa. Inaczej nie byłoby go w F1, choć on oczywiście kocha ten sport - powiedział "Motorsportowi" Gunther Steiner, szef Haasa w F1.
- Nawet jeśli rywalizacja w F1 oznacza pewne zobowiązania finansowe, to w roku 2021 wejdą w życie nowe przepisy, które uczynią stawkę bardziej wyrównaną. Poprawi się wysokość nagród finansowych dla małych ekip. Dlatego Gene postanowił nadal bawić się w ten sport - dodał Steiner.
Włoch jest szefem Haasa w F1 od początku funkcjonowania tego zespołu. Nie spodziewa się jednak, aby nagle w roku 2022, gdy w królowej motorsportu pojawią się samochody opracowane według nowych przepisów, Haas był w stanie walczyć o czołowe lokaty.
- Limit wydatków wyrówna szanse, ale nie od razu w pierwszym roku czy w kolejnym. Dopiero po kilku latach zauważymy zmiany. Nagrody będą bardziej wyrównane, więc tu też mniejsze ekipy zyskają, ale nie od razu. Formuła 1 powinna dążyć w tym kierunku, by w dniu wyścigu każdy miał szansę na zwycięstwo. Teraz tego nie ma. Minie trochę czasu, zanim to się stanie. Jednak F1 zmierza we właściwym kierunku - podsumował Steiner.
Czytaj także:
Red Bull proponuje rewolucyjne zmiany w F1
Nico Hulkenberg nie chce być rezerwowym w F1