F1. Charles Leclerc gotów cierpieć. Monakijczyk czeka na powrót Ferrari do formy

Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Charles Leclerc
Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Charles Leclerc

Charles Leclerc to jeden z większych talentów F1 młodego pokolenia. Monakijczyk trafił do Ferrari i zrealizował swoje marzenie, ale Włosi akurat przeżywają potężny kryzys. Mimo to, Leclerc jest gotów cierpieć i czekać, aż ekipa pokona problemy.

W tym artykule dowiesz się o:

Charles Leclerc w cuglach zdobył tytuły mistrzowskie w niższych seriach, a w Formule 1 wystarczył mu jeden sezon w Alfie Romeo, by zdobyć zaufanie szefów Ferrari. Tym samym Leclerc stał się jednym z młodszych kierowców w historii zespołu z Maranello.

Włosi wierzą w potencjał i możliwości Leclerca, o czym świadczy podpisanie z nim kontraktu aż do końca sezonu 2024. Jest tylko jeden problem - zespół z Maranello popadł w ogromny kryzys formy. Konieczność przeprojektowania silnika sprawiła, że obecnie Ferrari to dopiero piąta siła w F1. W ostatnim GP Belgii tempo obu bolidów było tak słabe, że Charles Leclerc i Sebastian Vettel nie zdobyli punktów.

Aby zdać sobie sprawę z kryzysu w Ferrari, należy cofnąć się aż do roku 1981. Właśnie wtedy Włosi plasowali się tak nisko w klasyfikacji konstruktorów F1, zajmując piąte miejsce.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Lewis Hamilton zaskoczył sprzątaczkę. Tego się nie spodziewała

Sam Mattia Binotto, szef Ferrari, mówił ostatnio, że powrót do wygrywania może zająć jego ekipie lata. Leclerc jest jednak gotów cierpieć razem ze swoim zespołem. - Cóż, tak naprawdę nie mam wyboru. Na pewno w tej sytuacji potrzeba cierpliwości. Jestem gotów czekać. Jednak moim zadaniem jest też sprawić, aby ten proces powrotu do formy był jak najkrótsze, tak abyśmy szybko wrócili na należne miejsce - powiedział Leclerc w rozmowie z "Motorsportem".

- Na pewno nie będzie łatwo i minie trochę czasu, zanim znów będziemy zwyciężać, ale jestem na to gotowy. Moim zadaniem jest dać z siebie wszystko w każdej sytuacji, w jakiej się tylko znajdziemy - dodał Leclerc.

Ferrari spodziewa się, że problemy zespołu trwać będą co najmniej do końca sezonu 2021. Z powodu pandemii koronawirusa zamrożono bowiem rozwój obecnych konstrukcji, co utrudnia Włochom prace nad bolidem. Obecnie w Maranello mocno skupiają się za to nad maszyną szykowaną z myślą o roku 2022. Wtedy w F1 w życie wejdą nowe przepisy, za sprawą których bolidy kompletnie zmienią swój wygląd. Dla Ferrari ma to być szansa na powrót na szczyt.

- Najważniejsze w tej chwili to wyjaśnienie, skąd biorą się tegoroczne problemy. To nam pomoże w przyszłości. Dlatego staram się pracować tak ciężko, jak to tylko możliwe, abyśmy stworzyli solidną podstawę na kolejne lata - podsumował Leclerc.

Czytaj także:
Williams ma nowy zarząd. Amerykanie wkraczają do akcji
Giovinazzi reaguje na plotki. Wierzy w pozostanie w Alfie Romeo

Komentarze (0)