Lewis Hamilton ukończył GP Rosji na trzeciej pozycji, co było w głównej mierze spowodowane karami, jakie otrzymał od sędziów. Za wykonanie próbnych startów w niewłaściwym miejscu kierowca Mercedesa musiał zatrzymać się na 10 s. w alei serwisowej.
Hamilton, gdy w trakcie GP Rosji dowiedział się o decyzji sędziów, nazwał ją "śmieszną" i "absurdalną". Później w wywiadach aktualny mistrz świata F1 mówił, że "stewardzi próbują powstrzymać jego dominację".
Po dwóch dniach i mocnej krytyce, jaka spadła na Hamiltona za jego słowa, 35-latek przemyślał swoje zachowanie. - Nie zawsze mam rację. Może nie zawsze reaguję tak, jak się tego oczekuje. Jak wiecie, towarzyszy nam spora presja, a ja jestem tylko człowiekiem. Jestem wielkim pasjonatem, kocham to co robię - przekazał Hamilton na nagraniu opublikowanym w social mediach.
- Uczę się każdego dnia. Rozwijam się i wyciągam wnioski z tego, co mnie spotyka. Wszystko po to, by walczyć przy kolejnej okazji. Dlatego dziękuję tym wszystkim, którzy mnie wspierają - dodał kierowca Mercedesa.
Hamilton przy okazji GP Rosji dostał też dwa punkty karne do jego licencji. W efekcie miał ich na swoim koncie aż dziesięć, a zgromadzenie dwunastu skutkuje automatyczną pauzą w jednym wyścigu F1. Tyle że narzekania ze strony Brytyjczyka sprawiły, że sędziowie anulowali decyzję o przyznaniu mu karnych "oczek" i zamienili karę na grzywnę finansową dla Mercedesa.
Czytaj także:
Sędziowie odpowiadają na zarzuty Lewisa Hamiltona
Kierowcy F1 kwestionują system karny
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: oświadczyny na mistrzostwach Polski. Powiedziała "tak"!