Ferrari ma za sobą fatalny okres, gdy na przełomie sierpnia i września nie było nawet w stanie walczyć o miejsce w Q3 w kwalifikacjach, a w wyścigach o GP Belgii czy GP Włoch Charles Leclerc i Sebastian Vettel nie potrafili włączyć się do walki o miejsce w punktowanej dziesiąte.
Tymczasem kwalifikacje do GP Eifel na Nurburgringu przyniosły czwartą pozycję Leclerca, po czym Monakijczyk nie ukrywał radości. Uśmiechy pojawiły się też na twarzach szefów zespołu z Maranello. - Charles wykonał dobrą robotę, ale ogólnie to był dobry dzień dla zespołu. Jesteśmy po kilku ciosach i trudnych tygodniach. Dlatego taki wynik to dobra zachęta do dalszej pracy - powiedział "Motorsportowi" Laurent Mekies, dyrektor sportowy Ferrari.
- Może na teraz ten wynik Charlesa wiele nie znaczy, ale bez wątpienia to dobry krok w stronę przyszłości. Pokazuje, że idziemy w dobrym kierunku - dodał Mekies.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co czuje Kubica, gdy ściga się w DTM? Zobacz film z wnętrza BMW
Sytuacja dla Ferrari jest o tyle trudna, że z powodu pandemii koronawirusa mocno ograniczono prace rozwojowe w F1. Ekipy nie mogą dowolnie modyfikować swoich konstrukcji oraz silników. Tym samym Włosi mogą mieć problemy nie tylko w obecnej, ale również przyszłorocznej kampanii.
- Nie powinniśmy się zbytnio ekscytować wynikiem Charlesa, ale przygotowaliśmy kilka poprawek na GP Eifel. Staramy się powolnie odbudowywać. To długa droga. Jestem pewien, że będą nas jeszcze czekać wzloty i upadki. Jednak po GP Rosji ten występ Charlesa w kwalifikacjach to pozytywny sygnał. Wydobył maksimum z tego bolidu - skomentował dyrektor sportowy Ferrari.
GP Eifel jest jednak dość nietypowe. Nie dość, że Formuła 1 nie gościła na tym obiekcie od 2013 roku, to dodatkowo piątkowe treningi F1 zostały odwołane z powodu gęstej mgły. W efekcie zespoły nie zdobyły tylu informacji na temat obiektu, co zwykle.
- To specyficzny weekend, bo nie mieliśmy ścigania w piątek. To zawsze ma wpływ na kolejność w stawce. Dlatego jeśli mam być szczery, to pewnie też przyczyniło się do tego, że Charles jest tak wysoko - podsumował Mekies.
Czytaj także:
Alfa Romeo da kolejną szansę Schumacherowi
Koronawirus atakuje Mercedesa. Kolejny pracownik zakażony