Lockdown. Formuła 1 nie martwi się obostrzeniami. "Jest inaczej niż wiosną"

Materiały prasowe / Alfa Romeo Racing ORLEN / Na zdjęciu: badanie temperatury w padoku F1
Materiały prasowe / Alfa Romeo Racing ORLEN / Na zdjęciu: badanie temperatury w padoku F1

Francja, Niemcy czy Wielka Brytania to kraje, które zdecydowały się na lockdown w związku z jesienną falą koronawirusa. Utrudnia to życie zespołom Formuły 1. Mimo to końcówka sezonu 2020 powinna zostać dokończona bez przeszkód.

Premier Boris Johnson w sobotę ogłosił lockdown w Wielkiej Brytanii. Gdy wprowadzono go w marcu 2020 roku, surowe restrykcje obowiązywały aż do lipca. Wszystko po to, aby ograniczyć rozprzestrzenianie koronwirusa i pomóc służbie zdrowie w walce z COVID-19.

Wzrost zachorowań sprawił, że Wielka Brytania znów zamyka się co najmniej na kilka tygodni, a obywatele mają pozostać w domach. To problem dla zespołów Formuły 1 - siedziby i fabryki na Wyspach ma aż siedem z dziesięciu ekip F1.

Koronawirus. Formuła 1 dokończy sezon

Lockdown oznacza, że Wielka Brytania zamknęła m.in. restauracje czy puby. Jednak duże zakłady wytwórcze mają nadal kontynuować pracę. Chociaż rząd Johnsona wprowadził zakaz podróży międzynarodowych, to jednak w celach zawodowych będą one dozwolone. To rozwiązanie, które ratuje personel F1.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nowa rola Anity Włodarczyk

Gdy lockdown obowiązywał wiosną 2020 roku, kilka zespołów F1 skorzystało z przepisów osłonowych wprowadzonych przez rząd Wielkiej Brytanii. Doszło wtedy do tymczasowych zwolnień i zamknięcia fabryk, dzięki czemu opłacanie pensji pracowników na trzy miesiące na swoje barki wzięło państwo. Taki ruch był możliwy, bo stało się jasne, że Formuła 1 prędko nie rozpocznie nowego sezonu. Teraz jest inaczej, bo tegoroczna kampania wchodzi w decydującą fazę.

- Lockdown, jaki w tej chwili obserwujemy w kolejnych krajach Europy, różni się od tego wprowadzonego wiosną. Kilka miesięcy temu doszło do całkowitego przerwania jakiejkolwiek działalności. Nie można było wyjść na ulicę, zakazano wychodzenia do pracy, przebywania na ulicy - powiedział "Motorsportowi" Toto Wolff, szef Mercedesa.

- Na przykładzie Francji czy Niemiec widać, że tym razem ograniczono dostęp do takich miejsc jak puby, restauracje czy miejsca rozrywki. One pozostaną zamknięte. Chodzenie do pracy jednak będzie dozwolone. Zatem lockdown nie wpłynie na nasze życie, ale będzie miał duży wpływ na niektóre branże. Sądzę, że my jako Formuła 1 znajdziemy sposób na rozwiązanie tego problemu - dodał Wolff.

Koronawirus. Wyścigi nie rozprzestrzeniają koronawirusa

Formuła 1 po niedzielnym GP Emilia Romagna będzie mieć jeszcze do rozegrania cztery wyścigi - czekają nas rundy w Turcji, dwie w Bahrajnie oraz Abu Zabi. Wszystkie odbędą się bez udziału publiczności, bo takie decyzje podjęły regionalne władze sanitarne.

- To do poszczególnych krajów, które odwiedzamy, należy decyzja o ugoszczeniu nas. Muszą ocenić, czy Formuła 1 niesie zbyt duże ryzyko rozprzestrzeniania się koronawirusa. Jednak uważam, że Liberty Media i zespoły wykonały niesamowitą pracę, organizując mistrzostwa w dobie pandemii, podczas gdy inne serie odbywają się w mocno ograniczonym charakterze albo je zawieszono - ocenił Wolff.

- My podróżujemy z kraju do kraju. Trzymamy się swoich "baniek", dzięki czemu mieliśmy mało pozytywnych przypadków COVID-19. Dlatego nie sądzę, abyśmy stwarzali jakiekolwiek ryzyko poprzez wizytę w danym kraju. Jesteśmy prawdopodobnie najbezpieczniejszą grupą ludzi - dodał Wolff.

Formuła 1, aby ograniczyć rozprzestrzenianie koronawirusa, organizuje szereg testów na obecność COVID-19. Kierowcy, jak i cały personel pracujący przy wyścigach, nie mogą wejść do padoku bez negatywnego wyniku badania. Nie może ono być starsze niż pięć dni.

Do tej pory Formuła 1 przeprowadziła ponad 60 tys. testów na obecność koronawirusa. Tylko 54 z nich dały wynik pozytywny. Wśród kierowców COVID-19 dotknął jedynie Sergio Pereza i Lance'a Strolla. Zdarzały się też pojedyncze przypadki zakażeń w zespołach - w Mercedesie, Renault czy Racing Point.

- Biorąc pod uwagę wprowadzone protokoły, Formuła 1 stworzyła swój własny, mały świat. My czujemy się w nim dość bezpiecznie. Zdrowie i bezpieczeństwo jest zawsze najważniejsze. Nasi pracownicy są dobrze chronieni i to jest kluczowe. Widzimy jednak, co się dzieje na świecie - ocenił Andreas Seidl, szef McLarena.

- Jasne, że nie jesteśmy odporni na drugą falę koronawirusa, mimo wszystkich wysiłków podejmowanych przez nasz wszystkich. Sytuacja jest dynamiczna. Nie ma jednak żadnych zmian w naszych planach. Zamierzamy się nadal ścigać - dodał Seidl.

Również w Williamsie nie mają obaw, że lockdown w Wielkiej Brytanii zmusi ich do przedwczesnego zakończenia sezonu 2020. - Wszystko mamy na swoim miejscu, więc zakładam, że szanse na dokończenie kampanii są duże. Podróżujemy z wyścigu na wyścig, wracamy do domów i jesteśmy tak samo narażeni na koronawirusa jak reszta populacji. Liczba zakażeń rośnie, ale my robimy wszystko, aby się z tym uporać - podsumował Dave Robson, starszy inżynier wyścigowy Williamsa.

Czytaj także:
Robert Kubica rozwiał wszelkie nadzieje
Ciąg dalszy skandalu. Mongolia żąda ukarania Verstappena

Komentarze (0)