Podczas gdy w Formule 1 coraz częściej jesteśmy świadkami współpracy pomiędzy największymi graczami (Mercedes czy Ferrari) a tymi mniejszymi (Racing Point, Haas), zespół z Grove pod rządami Claire Williams konsekwentnie odmawiał takich sojuszy. Brytyjka broniła zaciekle niezależności ekipy, ale też sprowadziło to Williamsa na samo dno F1.
Obecnie Williams wprawdzie korzysta z silników Mercedesa, ale we własnym zakresie produkuje m.in. skrzynie biegów i elementy tylnego nadwozia, podczas gdy konkurencja z Racing Point kupuje gotowe produkty od Niemców. To rozwiązanie tańsze, a przy tym bardziej efektywne.
Jako że Claire Williams opuściła ekipę po sprzedaży zespołu przez jej rodzinę, to możliwe są zmiany w filozofii Williamsa. - Jesteśmy niezależni i pozostaniemy niezależni, ale jest pewne pole do współpracy. Widzimy zalety partnerstwa pomiędzy dwoma podmiotami w F1, ale nie chcemy zostać "zespołem B". Chcemy zachować naszą niezależność, będąc przy tym bardziej konkurencyjnym - ogłosił Simon Roberts, szef ekipy z Grove, którego cytuje gpfans.com.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Artur Szpilka zaszalał podczas morsowania. "Wariat", "To się nie dzieje!"
- Jesteśmy otwarci na rozszerzenie współpracy, ale jej charakter będzie zależeć od tego, co sami jesteśmy w stanie zrobić. Ocenimy, gdzie są nasze mocne punkty, a w których aspektach potrzebujemy wsparcia. Jeśli nie będziemy mogli czegoś zrobić zbyt dobrze we własnym zakresie, to będziemy gotowi to kupić - zapewnił Roberts.
Biorąc pod uwagę, że Williams ma ważną umowę z Mercedesem na dostawę silników, to Brytyjczycy mogą rozmawiać jedynie z Niemcami o zacieśnieniu relacji. Moce produkcyjne Mercedesa są jednak ograniczone, bo od roku 2021 zacznie on też dostarczać podzespoły nie tylko Aston Martinowi (obecny Racing Point), ale i McLarenowi.
Williams od roku 2018 okupuje ostatnie miejsce w stawce F1. Wprawdzie w minionym sezonie Brytyjczykom udało się zniwelować straty do konkurencji na jednym okrążeniu, ale przez całą kampanię George Russell i Nicholas Latifi nie wywalczyli ani jednego punktu. Taka sytuacja wydarzyła się po raz pierwszy od roku 1977, czyli momentu powstania Williamsa.
Czytaj także:
George Russell chce zmieniać Williamsa
Carlos Sainz kierowcą Ferrari na lata?