Robert Kubica i Orlen pozostaną w Alfie Romeo na sezon 2021 - od kilku dni jest to oficjalna wiadomość. Polaka czekać będzie bardzo ciężka praca w symulatorze w Hinwil, aby Alfa Romeo nie spadła jeszcze niżej w klasyfikacji Formuły 1 w przyszłym roku. Wszystko za sprawą ruchów konkurencji spod znaku Haasa.
Alfa Romeo ostatnie trzy sezony kończyła na ósmym miejscu w stawce F1. W latach 2019-2020 wyprzedzała jedynie Haasa i Williamsa. W kolejnej kampanii zespół będzie musiał spoglądać zwłaszcza na Amerykanów, bo grozić mu będzie spadek na jeszcze niższą pozycję w F1.
Haas postanowił bowiem zacieśnić relacje z Ferrari. Do tej pory nawet 70 proc. bolidu amerykańskiej ekipy wyglądało niczym konkurencyjna konstrukcja z Maranello. Wynika to z przyjętego modelu biznesowego - zespół należący do Genego Haasa kupuje jak najwięcej gotowych części prosto od Ferrari. Sam projektuje i konstruuje głównie takie elementy, które określa regulamin F1.
ZOBACZ WIDEO: Apoloniusz Tajner mówi o problemie polskiego sportu. "Andrzej Stękała to przetrwał i teraz odbiera nagrodę"
Jednak od sezonu 2021 relacje Ferrari i Haasa będą jeszcze bliższe. Włosi, aby nie musieć zwalniać setek pracowników, postanowili część personelu przerzucić do Haasa. W ten sposób Amerykanie znacząco wzmocnili się przed kolejną kampanią. Dojdzie nawet do sytuacji, w której tuż obok zakładów w Maranello powstanie "fabryka hub" Haasa.
Dotychczasowi inżynierowie Ferrari nie odczują zatem nawet znacząco tej zmiany, bo ich miejsce pracy zmieni się o kilkadziesiąt metrów. Co więcej, nowym dyrektorem technicznym Haasa został Simone Resta, dotąd jeden z kluczowych pracowników departamentu technicznego Ferrari. Aby było ciekawiej, Resta ma w swoim CV pracę dla Alfy Romeo, do której dołączył w roku 2019 w ramach sojuszu pomiędzy zespołami z Maranello i Hinwil. Po kilku miesiącach został jednak ponownie wezwany do firmy-matki. Znakiem czasu jest, że gdy znów przyszło mu opuszczać Ferrari, to trafił do Haasa.
Co na to wszystko Alfa Romeo? Na mocy umowy podpisanej przed kilkoma laty, to właśnie stajnia z Hinwil stała się "zespołem juniorskim" Ferrari. Włosi zagwarantowali wtedy Szwajcarom nowe silniki i pieniądze, w zamian otrzymując jedno miejsce dla swojego kierowcy. Teraz to samo zrobił Haas. W Alfie Romeo dzięki umowie z Ferrari startuje Antonio Giovinazzi, w Haasie od roku 2021 będzie to Mick Schumacher.
Jednak w szwajcarskim Hinwil nie chcą słyszeć o dalszym zacieśnianiu relacji z Ferrari. Mówił o tym niedawno m.in. Frederic Vasseur. Wynika to m.in. z faktu, że zespół zatrudnia wielu pracowników i od lat konstruuje wiele części we własnym zakresie. Ma zatem inny model biznesowy niż Haas, który od początku swojej obecności w F1 jest nastawiony na to outsourcing. Gdyby Szwajcarzy obrali drogę Haasa, musieliby zacząć zwalniać część personelu.
Obecna umowa Alfy Romeo z Ferrari wygasa po sezonie 2021 i nie będzie zaskoczeniem, jeśli nie zostanie przedłużona. Na rozwój wydarzeń czeka Renault, które obecnie nie posiada żadnego partnera w F1 i jest gotowe do nawiązania współpracy z inną ekipą.
Czytaj także:
Koniec spekulacji ws. syna miliardera w F1
Williams gotów na sojusze z innymi w F1