Ferrari ma za sobą trudny sezon. Miniona kampania Formuły 1 przyniosła bowiem dopiero szóstą pozycję w klasyfikacji konstruktorów. Na słabe wyniki ekipy z Maranello wpłynęły nie tylko problemy z silnikiem, ale też błędy popełnione przy konstruowaniu podwozia i aerodynamiki.
W Ferrari nie pracuje już Simone Resta, który odszedł do Haasa w ramach reorganizacji wynikającej z limitów wydatków w F1. Osobą odpowiedzialną za departament podwozi został tym samym Enrico Cardile.
W ramach struktury zarządzającej Ferrari wyróżnia się też departament silników, którym kieruje Enrico Gualtieri, dyrekcję sportową pod wodzą Laurenta Mekiesa. Dodatkowo Gianmaria Fulgenzi odpowiada za łańcuch dostaw i współpracę pomiędzy różnymi działami. Każdy z nich raportuje i odpowiada bezpośrednio przed szefem zespołu - Mattia Binotto.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Włodarczyk zaczepiła Kloppa. Co za umiejętności mistrzyni olimpijskiej
Ferrari zdecydowało się też podzielić departament podwozi na cztery mniejsze zespoły - koncepcja pojazdu (kierowany przez Davida Sancheza), wydajność podwozia (Enrico Cardile), projekt podwozia (Fabio Montecchi) i działania operacyjne wokół samochodu (Diego Ioverno).
Zmiany objęły też działy handlowe, marketingu i eventów, które stały się częścią departamentu dywersyfikacji, za który odpowiada Nicola Boari.
Dzięki zmianom w strukturach Ferrari ma poprawić swoje wyniki w F1 i lepiej przygotować się do rewolucji technicznej, jaka nadejdzie w roku 2022. Dlatego nadchodzący sezon będzie dla zespołów bardzo wymagający. Nie tylko będą musiały one rozwijać obecne konstrukcje bolidów, ale też opracowywać zupełnie nowe. Na dodatek to wszystko dzieje się w dobie limitu wydatków, który ustawiono na poziomie 145 mln dolarów. Wcześniej ekipy mogły wydawać nieograniczone kwoty.
Czytaj także:
Kubica ostrzega, że F1 może stracić swoje DNA
Ferrari odpaliło bombę. Kibice zaskoczeni