Valtteri Bottas ma świadomość, że sezon 2021 może być jego ostatnim w Mercedesie, bo zespół coraz chętniej spogląda w kierunku George'a Russella i transferu młodego Brytyjczyka. Dlatego Finowi zależy na jak najlepszych występach i utrzymaniu swojej pozycji w ekipie z Brackley.
Jednak w GP Bahrajnu 31-latek ani przez moment nie liczył się w walce o zwycięstwo. Zespół postawił na Lewisa Hamiltona, którego skuteczna strategia sprawiła, że odniósł on zwycięstwo i pokonał Maxa Verstappena.
- To rozczarowujące. Dobrze dla zespołu, bo zdobyliśmy sporo punktów, ale moja strategia była kiepska. Zamiast atakować, to się broniliśmy. Dla mnie to jest zaskakujące i nie jest to normalne - powiedział Bottas zaraz po wyścigu przed kamerami Sky Sports.
ZOBACZ WIDEO: Marcin Gortat wskazał kolejnego Polaka w NBA? "Nie będzie miał łatwo. Dużo się jeszcze może zmienić"
- Do tego miałem bardzo kiepski pit-stop (trwał 10,9 s. - dop. aut.) i to odebrało mi wszelkie możliwości. Mieliśmy dwa bolidy na czele stawki F1 i mogliśmy więcej ugrać poprzez strategię - dodał Bottas.
Na słowa swojego kierowcy bardzo szybko zareagował Toto Wolff. Szef Mercedesa nie zgodził się z opiniami Bottasa i zwrócił uwagę na to, że Fin sam sobie utrudnił zadanie, po tym jak zaraz po starcie dał się wyprzedzić Charlesowi Leclercowi.
- Nie było innej strategii na stole dla niego. Próbowaliśmy także wezwać go wcześniej na pit-stop, bo to mogłoby zmienić jego wyścig. Jednak stracił pozycję na samym początku i nie był w stanie odrobić straty do Hamiltona i Verstappena. Jego pit-stop miał za zadanie podciąć Verstappena i prawdopodobnie udałoby się to, gdyby nie problemy z wymianą koła z przodu bolidu - powiedział Wolff portalowi motorsport.com.
- Rozumiem frustrację Valtteriego, który siedział w bolidzie i miał ograniczony zestaw informacji, stąd myślał, że mogliśmy spróbować czegoś innego. Ja nie widzę innej strategii dla niego. Jeden pit-stop był wykluczony w tym wyścigu, a na pośrednich oponach nie dojechałby do mety, a na twardych w połowie wyścigu nie miał tempa - podsumował Wolff.
Czytaj także:
Najgorszy kierowca F1 od lat
Ferrari wbiło szpilkę Vettelowi