Po GP Bahrajnu w Formule 1 rozgorzała dyskusja na temat zachowania sędziów (szczegóły TUTAJ). Lewis Hamilton niemal od początku wyścigu regularnie wyjeżdżał poza tor w czwartym zakręcie, co dawało mu ok. 0,1-0,2 s. przewagi na okrążeniu. Inżynier poinformował go jednak dopiero w końcówce wyścigu, by tego nie robił, bo inaczej otrzyma karę.
Kierowca Mercedesa wskutek swojej jazdy mógł zyskać nawet 6,0 s. podczas całego wyścigu F1, podczas gdy na mecie jego przewaga nad Maxem Verstappenem wynosiła mniej niż sekundę. Czy zatem sędziowie pomogli Hamiltonowi?
Stewardzi nie zgadzają się z takim stawianiem sprawy. - Podczas odprawy kierowców zostało to jasno wytłumaczone. Wspomnieliśmy, że wyjazdy poza tor sprawią, że nie będzie to miało wpływu na skreślanie czasów, ale będzie monitorowane pod kątem zyskania trwałej przewagi - wyjaśnił w serwisie F1 Michael Masi, dyrektor wyścigowy Formuły 1.
ZOBACZ WIDEO: Eliminacje MŚ 2022. Ekspert uderza w decyzję Paulo Sousy. "To okazało się błędem"
- Nic się nie zmieniło podczas wyścigu. Mieliśmy dwie osoby, które przyglądały się tej kwestii na każdym okrążeniu. Zwracano uwagę na każdy bolid. Niemal wszyscy przejeżdżali ten fragment toru tak, jak trzeba - dodał Masi.
Zgodnie z tym tłumaczeniem, sędziowie zareagowali dopiero w momencie, gdy zauważyli, że Hamilton regularnie korzysta z pobocza w czwartym zakręcie i zyskuje w ten sposób przewagę nad Verstappenem.
Kontrowersji dodaje fakt, że Verstappen w czwartym zakręcie wyprzedził Hamiltona, korzystając właśnie z pobocza. Wtedy sędziowie natychmiast kazali Holendrowi oddać pozycję.
- To zupełnie inna sprawa i też zostało to wyjaśnione na odprawie. Powiedziałem, że jeśli do wyprzedzania dojdzie poza torem i uzyska się w ten sposób trwałą przewagę, to od razu sięgnę po radio i zasugeruję ekipie oddanie pozycji. I tak się stało w przypadku Verstappena i Red Bulla - podsumował Masi.
Czytaj także:
Najgorszy kierowca F1 od lat
Ferrari wbiło szpilkę Vettelowi