Brak dyrektora technicznego w Williamsie był spowodowany wydarzeniami, jakie miały miejsce w roku 2019. Wtedy zespół spóźnił się z budową bolidu na zimowe testy Formuły 1, a Robert Kubica i George Russell nie mogli liczyć na jakiekolwiek nawiązanie walki z rywalami w F1.
Tamte problemy doprowadziły do urlopowania, a następnie zwolnienia Paddy'ego Lowe'a. Jednak Claire Williams uznała, że firma nie potrzebuje dyrektora technicznego i zrestrukturyzowała departament techniczny w taki sposób, że funkcjonował on bez szefa.
Taka sytuacja trwała dwa lata. Dorilton Capital, nowy właściciel Williamsa, spełnił życzenie Josta Capito i zatrudnił w roli dyrektora technicznego Francois-Xaviera Demaisona. Obecny szef Williamsa współpracował z Francuzem w Volkswagenie przy okazji projektu rajdowego WRC.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: jak to możliwe?! Nie uwierzysz, co w pokojowym hotelu zrobiła Anita Włodarczyk
- Przez cały mój okres w Williamsie nie mieliśmy dyrektora technicznego. To było szalone, jeśli się na to popatrzy z boku. Oznacza to bowiem, że wiele osób wykonywało pracę, jakiej nie powinni byli wykonywać. Jeśli dyrektor techniczny wywiązuje się ze swoich zadań, to mechanicy i inżynierowie mogą w większym stopniu skupić się na swojej pracy - powiedział George Russell, którego cytuje agencja GNN.
23-latek stara się jednak zrozumieć tok rozumowania Claire Williams. - Za jej kadencji priorytetem było raczej utrzymanie zespołu przy życiu, niż budowanie jak najszybszego bolidu - ocenił Russell.
Równocześnie kierowca Williamsa jest zachwycony atmosferą, jaką do zespołu wprowadził Capito. - Jestem pod wrażeniem jego motywacji, zaszczepił ją reszcie ekipy. To bardzo otwarty człowiek, rozmawia z każdym w garażu. Będzie miał pozytywny wpływ na Williamsa przez kilka kolejnych lat - stwierdził.
Kontrakt Russella z Williamsem wygasa po sezonie 2021. Młody Brytyjczyk myśli o transferze do Mercedesa z końcem roku, ale jeśli oferta z niemieckiej ekipy nie nadejdzie, to rozważy pozostanie w Grove.
Czytaj także:
Nowa "bestia" Roberta Kubicy
Bezobjawowy debiut syna legendy F1