F1. Williams doczekał się godnego rywala. Zażarta walka o przedostatnie miejsce

Materiały prasowe / Williams / Na zdjęciu: George Russell
Materiały prasowe / Williams / Na zdjęciu: George Russell

Williams minione trzy sezony kończył jako ostatni zespół w F1. W roku 2021 zespół z Grove w końcu ma poważnego rywala w staraniach o miano "czerwonej latarni". - Jeśli kiedykolwiek ich pokonamy, to będzie sukces - mówi Gunther Steiner, szef Haasa.

Williams spadł na samo dno Formuły 1 w roku 2018, a później było tylko gorzej - kolejny sezon przyniósł spóźnienie na zimowe testy F1 i regularne braki w częściach zamiennych, a ostatnia kampania zerowy dorobek punktowy na koncie stajni z Grove. Po raz pierwszy od roku 1977.

Jednak Brytyjczycy mogą mieć nadzieję, że w sezonie 2021 uda im się awansować w klasyfikacji F1 o jedną pozycję. Wszystko za sprawą fatalnej formy Haasa. Amerykanie nie przygotowali żadnych poprawek w tegorocznym bolidzie, nie będą go też rozwijać w kolejnych miesiącach.

- Nasz bolid nie jest łatwy w prowadzeniu. Jeśli kiedykolwiek pokonamy Williamsa, to będzie nasz sukces. W tym roku musimy się skupić na przygotowaniu kierowców do tego, by byli mocni, gdy dysponować będziemy lepszym pojazdem - powiedział "Auto Motor und Sport" Gunther Steiner, szef Haasa.

ZOBACZ WIDEO: Marcin Gortat wskazał kolejnego Polaka w NBA? "Nie będzie miał łatwo. Dużo się jeszcze może zmienić"

Williams ma przewagę nad Haasem pod względem kierowców. George Russell ściga się w F1 od roku 2019, dla Nicholasa Latifiego to drugi sezon w królowej motorsportu. Tymczasem Amerykanie mają w swoich szeregach dwóch debiutantów - Micka Schumachera i Nikitę Mazepina.

Debiutanci będą potrzebować czasu na naukę, o czym świadczy wypadek Mazepina w GP Bahrajnu. Rosjanin wypadł z toru w ledwie drugim zakręcie pierwszego okrążenia (szczegóły TUTAJ). - To go mocno dotknęło. Powiedziałem mu jednak, żeby trzymał głowę uniesioną wysoko i robił swoje - powiedział Steiner w RacingNews365.

Rywalizacja o przedostatnie miejsce w F1 jest niezwykle ważna z finansowego punktu widzenia. Premie dla zespołów wypłacane są m.in. w oparciu o ich pozycję w klasyfikacji konstruktorów. Dlatego zdobycie choćby jednego punktu, przy założeniu, że rywal nie wywalczy ani jednego, może przynieść kilka milionów dolarów. W czasach kryzysu to kwota, jaką nie pogardzi żadna ekipa F1.

Haasowi pozostaje mieć nadzieję, że jego kierowcy zaczną robić postępy szybciej, niż mogłoby się to wydawać. - Mazepin w ubiegłą niedzielę naciskał, chciał jechać na limicie, ale jego wyścig nie potrwał za długo. Jeśli był przemotywowany, to niezbyt długo - ocenił z dystansem Steiner.

Czytaj także:
Kierowcę F1 opętał "zły duch"
Lewis Hamilton uciszył krytyków

Komentarze (0)