- Red Bull jest naprawdę szybki na prostych. Mają to wygięte skrzydło z tyłu bolidu, które założyli teraz i zyskali 0,3 s. dzięki temu elementowi. Będą pokonywać proste szybciej niż my. Trudno ich będzie zatrzymać - powiedział Lewis Hamilton po kwalifikacjach do GP Hiszpanii, a jego słowa wywołały burzę w padoku Formuły 1.
Słowa Hamiltona sugerowały, że "czerwone byki" sięgnęły po rozwiązanie sprzeczne z regulaminem. Elastyczne tylne skrzydło może bowiem pomagać przy osiąganiu maksymalnych prędkości na prostych. Dlatego też FIA przeprowadza rygorystyczne testy elementów aerodynamicznych, aby się upewnić, że nie wyginają się one zbyt mocno.
- Widziałem komentarze Hamiltona - powiedział motorsport.com Christian Horner, szef Red Bull Racing.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: amatorzy mieli skakać do wody. Brutalne zderzenie z rzeczywistością!
- Bolidy są dokładnie kontrolowane, poddawane są testom. FIA jest całkowicie zadowolona z naszego samochodu. Bolid przeszedł wszelkie testy, a one są przecież dość rygorystyczne. Byłem więc zaskoczony widząc słowa Lewisa - dodał Horner.
Szef Red Bulla miał nawet odbyć prywatną rozmowę z Toto Wolffem na temat projektu tylnego skrzydła, jakie znalazło się w bolidach ekipy z Milton Keynes. Zdaniem Hornera, najprawdopodobniej jeden z inżynierów zasugerował Hamiltonowi, że tylne skrzydło w pojazdach "czerwonych byków" jest niezgodne z regulaminem. - Wątpię, aby to była opinia Lewisa. Najpewniej zaczerpnął ją od kogoś - ocenił.
Pytany o sprawę Wolff nie chciał się wypowiadać. - Niezła zabawa z tym wszystkim. Rozmawialiśmy o tym. Czy Red Bull przekracza przepisy? Nie, nie chcę tego komentować. Przepraszam - podsumował szef Mercedesa.
Czytaj także:
Red Bull nie traci wiary w tytuł mistrzowski
Kolejne postępy w Williamsie