F1. Ferrari w ogniu krytyki. Były mistrz świata obwinia Charlesa Leclerca

Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Charles Leclerc
Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Charles Leclerc

Włoska prasa krytykuje Ferrari za to, że nie odkryło na czas usterki w bolidzie Charlesa Leclerca, przez co ten nie wystartował w GP Monako. Innego zdania jest Jacques Villeneuve. - Charles może winić wyłącznie siebie - mówi.

Charles Leclerc i Ferrari mają za sobą słodko-gorzki weekend. Monakijczyk zdobył pierwsze od niemal dwóch lat pole position, ale nawet nie ruszył do wyścigu o GP Monako. Za to zespół z Maranello przeżył dramat związany z brakiem startu Leclerca, ale cieszył się z drugiej pozycji Carlosa Sainza.

"Czy możemy polegać na ludziach Ferrari, którzy uważali, że model SF21 jest w porządku?" - zapytała "La Gazzetta dello Sport", krytykując włoski zespół za podejście do wydarzeń w GP Monako.

Przypomnijmy, że Leclerc zdobył pole position, ale rozbił się pod koniec kwalifikacji. W tej sytuacji istniało ryzyko, że w bolidzie 23-latka konieczna będzie wymiana skrzyni biegów, co wiązałoby się z utratą pierwszej pozycji startowej. Ferrari dwukrotnie dokonało przeglądu przekładni i zapewniło, że działa ona jak należy.

ZOBACZ WIDEO: #dziejsiewsporcie: wypadek za wypadkiem. Tak wyglądał wyścig w Genk

Przed samym startem wyścigu w bolidzie Leclerca zawiodła jednak lewa półoś. "Czy to możliwe, że zespół zrobił wszystko, by uratować skrzynię biegów i poświęcił się temu zagadnieniu, zapominając o sprawdzeniu innych części?" - dodała "La Gazetta dello Sport".

Krytyki zespołu nie rozumie jednak Jacques Villeneuve. - Charles może winić tylko siebie. To on uderzył w bandę i zniszczył bolid. Możemy mu jedynie współczuć - ocenił w RTBF mistrz świata F1 z sezonu 1997.

Co więcej, Kanadyjczyk pochwalił Ferrari za podjęte ryzyko. - W Monako warto było zaryzykować i mieć nadzieję, że z bolidem wszystko jest w porządku. Charles startowałby z pole position i miałby ogromną szansę na wygraną. To jest GP Monako, tu musisz podejmować takie decyzje - dodał Villeneuve.

- Gdyby Ferrari wymieniło skrzynię biegów albo zbudowało bolid od zera, to Charles dostałby karę albo nawet wystartował z pit-lane. Jestem zaskoczony, że w tym wypadku skrzynia biegów się nie zepsuła. Zawiódł element po lewej stronie auta, gdzie nie było uszkodzeń powstałych wskutek wypadku. Nie zmienia to jednak faktu, że półoś zepsuła się wskutek uderzenia w bandę, więc to wina Charlesa - podsumował Villeneuve.

Czytaj także:
Inwestycja Orlenu w Kubicę zwraca się
Ecclestone: Mosley był dla mnie jak brat

Komentarze (1)
avatar
Andrzej1313
26.05.2021
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Najbardziej sfrustrowany mistrz świata w F1 znowu pod prąd. Mechanicy dali ciała nie sprawdzając półosi z drugiej nieuszkodzonej strony. Tak czy siak jeżeli poszła półoś od samej dynamiki uderz Czytaj całość