F1. Kimi Raikkonen może zakończyć karierę. "Chcę spędzać jak najwięcej czasu z rodziną"

Materiały prasowe / Alfa Romeo Racing ORLEN / Na zdjęciu: Kimi Raikkonen
Materiały prasowe / Alfa Romeo Racing ORLEN / Na zdjęciu: Kimi Raikkonen

Kimi Raikkonen wkrótce skończy 42 lata. Fin jest najstarszym kierowcą w stawce F1 i niewykluczone, że obecny sezon jest jego ostatnim. - Starzeję się - przyznał wprost kierowca Alfy Romeo.

Kimi Raikkonen startuje w Alfie Romeo począwszy od roku 2019. Fin w zespole ze środka stawki coraz rzadziej ma okazję, by zaprezentować pełnię swojego talentu. Na dodatek w ostatnich wyścigach Formuły 1 zaczął ustępować tempem Antonio Giovinazziemu, co zauważył nawet szef ekipy z Hinwil (szczegóły TUTAJ).

Sam Raikkonen w rozmowie z gazetą "AS" przyznał, że powoli czuje zmęczenie startami w F1. - Nie jestem już taki młody i aktywny jak kiedyś. Wyścigi to jedno, ale jest też szereg innych zajęć - powiedział Fin, który wkrótce skończy 42 lata.

Mistrz świata F1 z sezonu 2007 podkreślił, że największą frajdę czerpie z samego ścigania. - Nie lubię podróżować, przynajmniej w obecnych czasach. Lubię się za to ścigać, ale w F1 chodzi nie tylko o wyścigi. Gdybym mógł przyjechać na tor, wziąć udział w wyścigu i to wszystko, byłoby idealnie. Chcę bowiem spędzać jak najwięcej czasu z rodziną - dodał.

W razie zakończenia kariery przez Raikkonena, Alfa Romeo będzie mieć spore pole manewru. Obecne wyniki Giovinazziego predysponują go do pozostania w zespole. Dodatkowo szansę w stajni z Hinwil może otrzymać jeden z juniorów Ferrari - Callum Ilott albo Robert Shwartzman.

- Ferrari to nasz partner, omówimy z nimi tę kwestię. Na razie jest na to za wcześniejsze. Kluczowe w tej chwili jest, aby nasi kierowcy koncentrowali się na swojej pracy. Zobaczymy jaka jest sytuacja we wrześniu lub październiku - skomentował w "Auto Motor und Sport" Frederic Vasseur, szef Alfy Romeo.

Czytaj także:
Jason Dupasquier nie żyje. Lekarze walczyli do końca
Show must go on po fatalnym wypadku Jasona Dupasquier

ZOBACZ WIDEO: #dziejsiewsporcie: wypadek za wypadkiem. Tak wyglądał wyścig w Genk

Komentarze (0)