Szef Alfy Romeo grzmi na FIA. Nie podoba mu się sposób rządzenia F1
FIA w ostatnim okresie wydaje kolejne dyrektywy techniczne, które mają wpływ na życie zespołów F1. Nie podoba się to szefowi Alfy Romeo. - Mamy więcej dyrektyw technicznych niż komunikatów prasowych - mówi z ironią Frederic Vasseur.
To kolejny raz, gdy FIA nagle publikuje dyrektywę techniczną, która uderza w ekipy F1. Kilka tygodni temu federacja wzięła na celownik elastyczne tylne skrzydła i wprowadziła nowe zasady, przez co zespoły musiały przygotować nowe części. Red Bull i Alfa Romeo wyliczały, że to koszt ok. 0,5 mln dolarów.
Dlatego nie powinno dziwić, że Frederic Vasseur skrytykował fakt, że federacja znów ingeruje w przepisy w trakcie trwania sezonu. - Zarządzanie F1 poprzez dyrektywy techniczne w trakcie trwania sezonu nie jest właściwe - powiedział szef Alfy Romeo, którego cytuje motorsport.com.
ZOBACZ WIDEO: Czekają nas "chude lata" w reprezentacyjnej piłce? "Mamy światowej klasy piłkarzy, ale nie mamy światowej klasy drużyny"- Mamy całą zimę na przygotowania. Pit-stopy nie zmieniły się względem ubiegłego roku. Jeśli uznali, że trzeba coś zmienić, to trzeba to było zrobić zimą. Teraz nagle zmieniamy przepisy w pośpiechu ze względów bezpieczeństwa. Między wyścigami w Wielkiej Brytanii i na Węgrzech trzeba będzie wprowadzić nowe rzeczy, nie wiem czy to poprawi bezpieczeństwo - dodał Francuz.
Vasseur zwrócił uwagę na to, że personel Alfy Romeo po powrocie z GP Wielkiej Brytanii będzie musiał udać się na kwarantannę, przez co będzie miał problemy z przygotowaniem się do nowych wytycznych. - Nie możemy wrócić od razu do fabryki, bo w Szwajcarii obowiązuje nas kwarantanna. W poranek po wyścigu mamy więcej dyrektyw technicznych niż komunikatów prasowych. Najwidoczniej to nowy sposób rządzenia F1, ale nie jest on właściwy - stwierdził szef ekipy z Hinwil.
Dyrektywy techniczne wykorzystywane są przez FIA w sytuacji, gdy zespoły znajdą jakieś luki w przepisach F1. Często dochodzi do sytuacji, w których to jeden z rywali donosi federacji o takim fakcie.
W ostatnich tygodniach to Mercedes przyczynił się do opublikowania przez FIA kolejnych dyrektyw. Najpierw Niemcy zakwestionowali tylne skrzydła w bolidach Red Bull Racing, a ostatnio mieli też zastrzeżenia do ekspresowych pit-stopów w wykonaniu mechaników "czerwonych byków".
Czytaj także:
Max Verstappen ma dość teorii spiskowych
Gorąco między Red Bullem a Lewisem Hamiltonem