F1. Red Bull zna przypadek Roberta Kubicy. "Nie chcemy popełnić tego samego błędu"

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Max Verstappen
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Max Verstappen

- Wiemy, co przytrafiło się Robertowi Kubicy w roku 2008 - mówi Helmut Marko, który pamięta jak przed ponad dekadą Polak stracił szansę na tytuł mistrzowski. Austriak zapewnia, że Red Bull nie popełni tego samego błędu w przypadku Maxa Verstappena.

Nie tylko Robert Kubica rozpamiętuje wydarzenia z sezonu 2008 (szczegóły TUTAJ). Polak po wygranej w GP Kanady został liderem mistrzostw świata Formuły 1, ale otrzymał cios od własnej ekipy. BMW Sauber w tamtym okresie przestało rozwijać bolid, bo uznało, że lepiej przygotować się do kolejnej kampanii F1. W ten sposób Kubica stracił ogromną szansę na tytuł mistrzowski.

Przypadek Kubicy jest bardzo dobrze znany innym ekipom F1. - Wiemy, co mu się przytrafiło w roku 2008. Nie chcemy popełnić tego samego błędu, co BMW - przyznał w "Auto Motor und Sport" po GP Styrii Helmut Marko, doradca Red Bull Racing.

- Kubica miał wtedy realną szansę na zwycięstwo w mistrzostwach, ale biznesplan BMW zakładał szybkie skupienie się na bolidzie na kolejny sezon - dodał Marko, którego zespół ma obecnie zupełnie inne podejście.

ZOBACZ WIDEO: Zawodnicy mdleli podczas zawodów w Chorzowie. "Temperatura przy bieżni osiągała ponad 60 stopni"

Wygrana Maxa Verstappena w GP Styrii sprawiła, że Holender umocnił się na prowadzeniu w klasyfikacji generalnej F1. Ma już 18 punktów przewagi nad drugim Lewisem Hamiltonem, a za tydzień królowa motorsportu ponownie rywalizować będzie na austriackim Red Bull Ringu, który sprzyja bolidom "czerwonych byków". To dla Red Bulla nie lada szansa, by jeszcze mocniej odjechać Hamiltonowi i Mercedesowi.

Marko zapowiedział, że Red Bull nie chce wypuścić z rąk szansy na pierwszy tytuł mistrzowski od roku 2013. Dlatego zespół będzie nadal rozwijał obecny bolid, nawet kosztem przygotowań do kolejnej kampanii F1. Należy przypomnieć, że przyszły sezon będzie rewolucyjny - zaczną bowiem obowiązywać zupełnie nowe przepisy, przez które zmieni się wygląd i zachowanie samochodów.

Co ciekawe, zupełnie inną strategię obrał Mercedes. Wprawdzie Hamilton po GP Styrii wezwał ekipę do dalszych prac nad tegorocznym bolidem (szczegóły TUTAJ), ale Toto Wolff zdradził, że w fabryce w Brackley coraz większy nacisk położony będzie na sezon 2022.

- To trudna decyzja, bo przepisy od sezonu 2022 będą obowiązywać przez lata. Trzeba postawić na odpowiednią równowagę. Red Bull przywiózł tu ciężarówki pełne nowych części. To skuteczna strategia na ten moment, bo znaleźli się poza zasięgiem - powiedział szef Mercedesa.

- Jednak na pewnym etapie Red Bull też będzie musiał w całości poświęcić się sezonowi 2022. Nie ma sensu stawiać wszystkiego na rozwój obecnej maszyny, bo zyski byłyby minimalne. Znacznie więcej można osiągnąć w tym czasie w pracach nad bolidem na rok 2022 - dodał Wolff.

Czytaj także:
Szef Alfy Romeo grzmi na FIA
Kolejna kłótnia Mercedesa w F1

Komentarze (0)