W kwalifikacjach George Russell zapewnił Williamsowi jazdę w Q3 po trzyletniej przerwie, co dało mu wysoką pozycję startową i szansę na pierwsze w karierze punkty w barwach tej ekipy. Jednak jeszcze na pierwszym okrążeniu Brytyjczyk wypadł poza punktowaną dziesiątkę.
Russell korzystał jednak z bardziej optymalnej strategii niż część rywali, stąd też po serii pit-stopów znów zameldował się na punktowanej pozycji. W efekcie w samej końcówce zobaczyliśmy zażarty pojedynek 23-latka z Fernando Alonso. Jego stawką był jeden punkt w GP Austrii.
Ostatecznie padł on łupem Alonso, ale Russell nie rozpaczał z tego powodu. - Jestem w F1 od trzech lat, ale to był pierwszy raz, gdy naprawdę walczyłem z kimkolwiek. Kilka razy wyprzedzałem w różnych rundach, ale jednak nigdy doświadczyłem walki koło w koło. Cieszę się, że długo trzymałem pozycję, a do tego nie zrobiłem niczego głupiego ani szalonego. To była fajna zabawa - przyznał Russell, którego cytuje motorsport.com.
ZOBACZ WIDEO: Maja Włoszczowska gotowa na walkę w Tokio. "Trasa będzie bardzo ciężka"
Kierowca Williamsa zwrócił uwagę, że przyszło mu się pojedynkować z kierowcą, który nie odpuszcza w tego typu sytuacjach. - Gdybyś mógł wybrać kogoś, kogo miałbyś za sobą w takiej sytuacji, to na pewno nie wybrałbyś Fernando. Nie ułatwiał mi tej obrony - dodał Brytyjczyk.
Russell podkreślił przy tym, że nie jest rozczarowany utratą ogromnej szansy. - Ostatecznie dostajesz to, na co zasługujesz. Inni byli od nas szybsi. Wykonaliśmy świetną robotę w kwalifikacjach, ale wiedzieliśmy też, że rywale mają lepsze tempo wyścigowe niż my - stwierdził.
- To kolejny wyścig, w którym finiszujemy tuż za pozycjami punktowanymi, choć nie było wielu wypadków i niemal wszyscy dojechali do mety. Ta jedenasta pozycja jest jednak obiecująca i myślę, że robimy spore postępy - podsumował Russell.
Czytaj także:
Atak hakerów na F1! Kibice byli zaskoczeni
Max Verstappen zrobił kolejny krok do tytułu