Za nami już dziesięć wyścigów Formuły 1 w obecnym sezonie, a Alfa Romeo ma na swoim koncie ledwie 2 punkty. To gorszy dorobek niż przed rokiem, co jest sporym rozczarowaniem dla Szwajcarów, bo model C41 jest lepszy od poprzednika. Wskazują na to twarde dane z telemetrii.
- Zwiększyliśmy naszą wydajność o 2,5 proc. To oznacza, że jesteśmy szybsi o 2,5 proc. Dlatego tak irytujące jest to, że do tej pory zdobyliśmy tak mało punktów - powiedział racingnews365.com Frederic Vasseur, szef Alfy Romeo.
Francuz stara się pozostać optymistą. - Częściowo nasz brak zdobyczy punktowych spowodowany jest tym, że większe zespoły rzadko miały problemy i kończyły większość wyścigów. My poczyniliśmy postępy, zwłaszcza po stronie podwozia. Dlatego uważam, że w GP Węgier będziemy lepsi niż ostatnio na Silverstone - dodał Vasseur.
ZOBACZ WIDEO Subiektywny ranking PGE Ekstraligi. TOPlista 11. kolejki
Wpływ na wzrost wydajności modelu C41 miał m.in. nowy silnik Ferrari, który zamontowany jest w bolidach Alfy Romeo. Zespół z Hinwil będzie kontynuował współpracę z Włochami w kolejnych sezonach, ale nie ukrywa przy tym, że obecnie jednostki napędowe Mercedesa i Hondy są znacznie lepsze.
- Silnik Ferrari jest na poziomie Renault, Mercedes i Honda są daleko z przodu. Włosi jednak ciężko pracują, aby poprawić swoją jednostkę. My jako zespół też robimy wszystko, by poprawić bolid - skomentował szef Alfy Romeo.
W tej chwili wszystkie wysiłki Alfy Romeo są już skupione na sezonie 2022, a to oznacza, że tegoroczny bolid nie otrzyma żadnych poprawek. - Wiedzieliśmy, że czeka nas trudny sezon i dlatego też dość szybko skupiliśmy się na kolejnej kampanii. To była świadoma decyzja, aby nie rozwijać samochodu w tym roku - podsumował Vasseur.
Czytaj także:
Robert Kubica wraca do bolidu F1!
Alfa Romeo boi się George'a Russella