Max Verstappen po starcie utrzymał prowadzenie w GP Holandii i od początku nadawał tempo rywalizacji w Zandvoort. Mercedes próbował jednak ograć Holendra strategią. Najpierw przedwcześnie ściągnięto na pit-stop Lewisa Hamiltona, a następnie wydłużono przejazd Valtteriego Bottasa, by ten blokował kierowcę Red Bull Racing.
Verstappen poradził sobie jednak dość szybko z Bottasem i znów zaczął budować przewagę nad Hamiltonem. Wtedy Niemcy odpowiedzieli kolejnym pit-stopem Brytyjczyka. - Po co mnie ściągnęliście? Moje opony były jeszcze w niezłym stanie - narzekał aktualny mistrz świata F1 przez radio.
Następnie, przez kilkanaście okrążeń, Hamilton raz za razem powtarzał, że jego nowe opony są martwe. Kwestionował nawet to, czy dojedzie na nich do mety. - Próbowaliśmy podcięcia, ale nie zrobiliśmy tego w odpowiednim czasie. Teraz po wyścigu jesteśmy mądrzejsi - skomentował sytuację w Sky Sports Toto Wolff.
- Nie spodziewaliśmy się, że Red Bull założy Verstappenowi na końcówkę wyścigu twardą oponę, bo była ona wielką niewiadomą. W piątkowych treningach nie jeździliśmy na takim ogumieniu. Myśleliśmy, że pośrednia mieszanka będzie mieć większą przewagę i odrobimy straty na niej, ale jest jak jest - dodał szef Mercedesa.
Austriak wyjaśnił też, że jego zespół nie brał pod uwagę jazdy na jeden pit-stop, bo nie miał pewności, co do tego, jak mocno zużywać się będą opony na torze w Zandvoort. - Twarde ogumienie to był hazard. Ferrari nieźle sobie na nim radziło, ale gdybyśmy sięgnęli po takie, to wkroczylibyśmy na nieznany teren, bo nie sprawdziliśmy tych opon w treningach - stwierdził Wolff.
Wygrana Verstappena w GP Holandii sprawiła, że kierowca Red Bulla odzyskał prowadzenie w klasyfikacji F1. Jego przewaga nad Hamiltonem wynosi jednak tylko 3 punkty.
Czytaj także:
Robert Kubica odzyskał radość ze ścigania
Chwile grozy Roberta Kubicy. "Wypchnął mnie z toru!"
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nie można się nie wzruszyć. Reakcja ojca znanego piłkarza mówi wszystko