GP Włoch przyniosło poważny wypadek Maxa Verstappena i Lewisa Hamiltona. Sędziowie uznali Holendra winnym całego zajścia, zaś Brytyjczyk miał mnóstwo szczęścia w tej sytuacji. System Halo w bolidzie Mercedesa uchronił go przed poważnymi obrażeniami, bo tylne koło z samochodu Verstappena trafiło w pałąk ochronny i górę kasku Hamiltona.
Aktualny mistrz świata F1 zaraz po wypadku mówił, że odczuwa silny ból szyi i głowy. Zapowiadał też, że przed kolejnym wyścigiem uda się do specjalisty, aby sprawdzić swój stan zdrowia. Nie przeszkodziło mu to jednak, by następnego dnia polecieć na pokaz mody do USA.
Dlatego też Helmut Marko, doradca Red Bull Racing, oskarżył 36-latka o aktorstwo i symulowanie kontuzji. Ten nie pozostał mu dłużny i na krótko przed GP Rosji podgrzał atmosferę.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Bijatyka na ostro. To miał być spokojny mecz
- To całkiem naturalne, że odczuwasz pewien dyskomfort, gdy bolid F1 ląduje na twojej głowie. Bolało mnie trochę, ale natychmiast po wyścigu miałem zabiegi, akupunkturę i to pomogło. Właściwie przez cały tydzień korzystałem z pomocy specjalisty - powiedział Hamilton, którego cytuje "The Telegraph".
- Przecież nie powiedziałem, że umieram, prawda? Byłem po prostu wdzięczny Bogu, że wyszedłem z bolidu bez żadnych obrażeń - dodał Hamilton, odnosząc się do komentarzy Marko.
GP Rosji będzie dla Hamiltona idealną okazją, by odrobić straty do Verstappena w klasyfikacji mistrzostw świata F1. Holender za spowodowanie incydentu na Imoli został bowiem karnie przesunięty o trzy pozycje na starcie wyścigu w Soczi. Obecnie obu kierowców dzieli 5 punktów.
Czytaj także:
Koniec z pewną tradycją w F1. Miliarderzy mogą nie być zadowoleni
Robert Kubica jednak w F1? Pojawił się rewolucyjny pomysł