Formuła 1 przez wiele lat nie była topowym sportem w USA, bo Amerykanie pokochali własne serie wyścigowe - mowa przede wszystkim o IndyCar i NASCAR. Jednak odkąd właścicielem F1 stała się amerykańska spółka Liberty Media, położyła ona spory nacisk na to, by wypromować wyścigi tej kategorii na kontynencie północnoamerykańskim.
Wiele dobrego pod kątem promocji F1 w USA zrobił serial "Drive to survive", jednak w zeszłym sezonie nie mogliśmy się o tym przekonać, bo GP USA nie doszło do skutku z powodu pandemii koronawirusa.
Tor COTA w Austin powrócił do kalendarza po rocznej przerwie i obrazki, których jesteśmy świadkami od piątku, szokują społeczność F1. Teksański obiekt pękał w szwach już podczas piątkowych treningów, co nie zdarza się nawet w Europie. Dlatego też szefowie toru są przekonani, że szybko uda im się osiągnąć porozumienie ws. dalszej organizacji GP USA.
Pojawiają się jednak obawy, co do wpływu wyścigu F1 na sytuację epidemiczną w regionie. W piątek i sobotę na COTA pojawiło się bowiem ponad 120 tys. osób, podobne tłumy mają oglądać niedzielny wyścig. Chociaż w padoku obowiązują reguły F1 i nakazują one zasłaniania ust i nosa, to na trybunach należy się stosować do prawa stanowego. Kibice nie muszą posiadać maseczek ochronnych, a to może sprzyjać zakażeniom.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Wygląda jak modelka. "Polska" krew!
- Przez trzy dni będziemy tu mieć taką liczbę ludzi, która odpowiada czterem finałom Super Bowl. To będzie historyczne wydarzenie. Może paść rekord. Niewykluczone, że pobijemy wynik frekwencji z naszego debiutu w roku 2012. Spodziewamy się ponad 360 tys. osób przez te trzy dni - powiedział agencji GMM Bobby Epstein, szef GP USA.
Obecnie F1 rozwija się w USA w sposób wzorowy. W maju 2022 roku dojdzie do pierwszego w historii GP Miami. W Austin jest też delegacja urzędników i działaczy z Las Vegas, bo to kolejne amerykańskie miasto zainteresowane goszczeniem najlepszych kierowców na świecie.
Mimo konkurencji ze strony Miami i Las Vegas, przyszłość Austin w F1 jest niezagrożona. - Prowadzimy rozmowy ws. nowego kontraktu i tu nie chodzi o to, czy Formuła 1 zostanie w Austin, ale o to na jaki okres - podkreślił Epstein.
Czytaj także:
Fiasko?! Ależ zwrot ws. Alfy Romeo!
Mercedes straci tytuł przez silniki? Problemy Niemców