W piątek sędziowie wydali ostateczny werdykt ws. wydarzeń z GP Sao Paulo i Max Verstappen nie otrzymał kary za wypychanie poza tor Lewisa Hamiltona w zakręcie numer cztery na 48. okrążeniu. Ewentualna sankcja miałaby ogromny wpływ na losy walki o tytuł mistrzowski F1, bo obecnie Holendra i Brytyjczyka dzieli 14 punktów.
Hamilton po kwalifikacjach do GP Kataru, które padły jego łupem, uderzył jednak w sędziów i stwierdził, że reguły postępowania względem kierowców są "nadal niejasne". Zupełnie nie zgodził się z nim Verstappen, który zdradził, że na odprawie w Katarze dyskusja trwała ponad godzinę i "ostatecznie była dość jasna".
- Kierowcy dzielili się swoimi opiniami, a następnie FIA wyjaśniła swój proces myślenia - powiedział kierowca Red Bull Racing, cytowany przez motorsport.com.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: rozklepali rywala, a potem... Kapitalna bramka piłkarza Realu Madryt!
- Dla mnie nie ma jasności, jaka jazda defensywna jest akceptowana. Każdy kierowca, z wyjątkiem Maxa, prosił o jasne wytyczne w tej kwestii. Jednak tego nam nie wytłumaczono. Jakie są granice toru? Nie wiemy. To nie jest kwestia białej linii, którą możesz przekroczyć albo nie. Prosimy jako kierowcy o spójność. Jeśli w jednym wyścigu podjęta zostanie taka decyzja, to niech później takie same są przy kolejnych scenariuszach - odpowiedział Hamilton.
Podczas kontrowersyjnego manewru w GP Sao Paulo w czwartym zakręcie Verstappen opóźnił hamowanie i wraz z Hamiltonem wypadł na pobocze. Nie miało to większego wpływu na wyniki, bo kilka okrążeń później Brytyjczyk i tak wyprzedził swojego rywala.
- Każdy jest inny, prawda? Każdy ma swój sposób na ściganie, obronę i wyprzedzanie. Dlatego sędziowie nie mogą zastosować jednej miarki dla wszystkich. Oni decydują, ale każdy jeździ inaczej. Podczas odprawy mieliśmy się podzielić swoimi spostrzeżeniami, a potem FIA wyjaśniła swój tok myślenia. Przebyliśmy długą drogę, odprawa trwała ponad godzinę i myślę, że jej wnioski były dość jasne - skomentował z kolei Verstappen.
Hamilton narzekał z kolei, że podczas każdego wyścigu F1 pracuje inny panel sędziowski, przez co może on inaczej spoglądać na sporne sytuacje. - Gdybyśmy w ten weekend mieli takich samych stewardów jak w Brazylii, to w przypadku takiej samej sytuacji, decyzja byłaby spójna. Tak mi powiedziano - podsumował 36-latek.
Czytaj także:
Lewis Hamilton wsparł społeczność LGBT. "Potężny gest"
18-latek lepszy niż Robert Kubica. "Byłem bardzo blisko"