Społeczność LGBTQ+ w ukryciu w F1. "Jestem jedynym gejem w tej wiosce"

Materiały prasowe / Aston Martin / Na zdjęciu: tęczowy kask Sebastiana Vettela
Materiały prasowe / Aston Martin / Na zdjęciu: tęczowy kask Sebastiana Vettela

Mamy 2021 rok. Coraz więcej osób ze świata sportu decyduje się na coming out. Jednak w F1 to trudny temat. Chociaż Formuła 1 prowadzi akcję na rzecz tolerancji, to osoby ze społeczności LGBTQ+ mówią wprost - w padoku trzeba prowadzić życie w ukryciu.

Tacy kierowcy jak Lewis Hamilton czy Sebastian Vettel kilkukrotnie w sezonie 2021 założyli kaski z motywami tęczy, głośno mówili o łamaniu praw człowieka w niektórych krajach i sprzeciwiali się m.in. przepisom anty-LGBT na Węgrzech. Formuła 1 prowadzi nawet kampanię #WeRaceAsOne, która ma promować różnorodność. Jednak osoby LGBTQ+ z padoku F1 mówią wprost, że wolą pozostać w ukryciu, dla świętego spokoju.

Matt Bishop, który jest dyrektorem ds. komunikacji w Aston Martinie, w rozmowie z ESPN stwierdził, że oficjalnie "jest jedynym gejem w tej wiosce". Brytyjczyk dokonał coming outu dawno temu. Już w latach 90. pomagał kolegom z padoku F1, jeśli mieli problemy z koniecznością życia w ukryciu z powodu swojej orientacji.

"Świat nie był na to gotowy"

Bishop w rozmowie z ESPN wspomina, że królowa motorsportu przez długi okres nie była gotowa na to, że któryś z członków zespołu może być gejem. - Ludzie trafiali do F1 i myśleli, że muszą żyć w skryciu, bo byli np. mechanikami, którzy dzielili pokoje z innymi mechanikami. Świat nie był gotowy na ich coming outy - powiedział dyrektor Aston Martina.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ronaldo i jego stara miłość

Brytyjczyk zdradził, że chociaż minęło wiele lat, zmieniły się realia na świecie, to wciąż padok F1 jest pełen gejów i lesbijek, które boją się mówić prawdę o sobie. - Chcieliby dokonać coming outu, pochwalić się swoim mężem, ale nie robią tego. Mówią wprost: nie mogę tego zrobić, skoro od 30 lat żyję w ukryciu - dodał Bishop.

Na coming out niedawno zdecydowała się Krystina Emmanouilides, która na co dzień pracuje dla Alfy Romeo. Australijka greckiego pochodzenia została ambasadorką akcji Racing Pride, która pomaga osobom LGBTQ+ w motorsporcie. - Znam ludzi, którzy opuścili F1 z powodu dyskryminacji czy seksizmu - powiedziała w reportażu ESPN.

- Są też tacy, którzy po latach wrócili do pracy w sportach motorowych i myśleli, że coś się zmieniło. Tymczasem okazało się, że spotykają ich takie same, negatywne doświadczenia - dodała pracownica Alfy Romeo, która nie ukrywa, że jest lesbijką.

Skąd wzięło się Racing Pride?

Za stworzenie Racing Pride odpowiada Richard Morris, który sam jest gejem i uznał, że należy uświadamiać społeczność sportów motorowych ws. praw osób LGBTQ+. Do działania skłoniła go rozmowa z jednym z mechaników podczas pasowania fotelu do samochodu wyścigowego. Pojawił się bowiem wtedy temat dziewczyn, nie brakowało też sprośnych żartów.

- Nie czułem wtedy, że jestem gotów na to wyzwanie i powiedzieć "właściwie to mam chłopaka". Uznałem, że muszę wejść w tę konwencję, bo nie chciałem narazić mojej relacji z tą osobą - wyjawił Morris, który obecnie ściga się w wyścigach długodystansowych.

- Miałem wiele rozmów, gdy podczas dyskusji w stylu "mój partner robi to, robi tamto" nie używałem słów typu "on". Bałem się, że jeśli wyjdzie na jaw, że jestem gejem, to zespół nie będzie mnie wspierać, albo zacznie lepiej traktować drugiego kierowcę. Automatycznie zaczynasz ukrywać fragmenty swojego życia. Dochodzi do sytuacji, gdy na koniec sezonu idziesz na imprezę, na której odbierasz trofeum i nie zabierasz ze sobą chłopaka, choć wszyscy wokół przychodzą z dziewczynami - dodał Morris.

Racing Pride powstało w roku 2018. Organizacja chce docierać do osób LGBTQ+ i promować ich historie, aby nie bali się prawdy o sobie. Do grona ambasadorów stowarzyszenia należy m.in. Charlie Martin. W roku 2018 ujawniła ona, że jest osobą transpłciową.

- Nie chodzi nam o to, by w sportach motorowych było jak najwięcej osób LGBTQ+. Bardziej o to, że ludzie nie wiedzieli i dalej nie wiedzą, jak prowadzić pewne rozmowy. O to, by pewne niezręczne dyskusje nigdy nie miały miejsca - wyjaśnił Morris powody założenia Racing Pride.

"Gruby pedał"

Matt Bishop, jako dyrektor Aston Martina, doprowadził do tego, że w czerwcu jego zespół oficjalnie wsparł LGBTQ+ i dołączył do akcji "pride month". - Spotkałem się w F1 z pewną homofobią. Nigdy nie wiesz, jak bardzo jest ona poważna, bo część rzeczy dzieje się za twoimi plecami - powiedział Brytyjczyk, któremu w pamięci utkwiło, jak jeden z kierowców nazwał go swego czasu "grubym pedałem". - Od tamtej pory schudłem, ale mój pociąg do mężczyzn przez te słowa nie osłabł - dodał Bishop.

Z kolei Emmanouilides długo ukrywała przed rodzicami, że jest lesbijką. Powiedziała im o tym dopiero po ukończeniu studiów. W otwarte karty grała za to ze swoimi znajomymi. - Chodziło o edukowanie innych. Bycie lesbijką w świecie F1 jest dla mnie ważne. Nie chodzi o to, by być na świeczniku. Tylko o pomoc o osobom, które są w takiej samej sytuacji jak ja - wyjaśniła w ESPN.

- Wszyscy jesteśmy w F1 dlatego, że emocjonujemy się sportami motorowymi. Jest między nami wspólna więź i ważne jest to, aby to pokazać. Pokaż, że możesz być kobietą w branży zdominowanej przez mężczyzn, że możesz być gejem, lesbijką czy osobą transpłciową w F1. W ostateczności wszyscy kochamy wyścigi i na tym się skupmy - dodała pracownica Alfy Romeo.

Co robi Formuła 1, by pomóc osobom LGBTQ+?

Formuła 1 od sezonu 2020 prowadzi kampanię #WeRaceAsOne. Początkowo, głównie za sprawą działań Lewisa Hamiltona, skupiała się ona wokół rasizmu i problemu czarnoskórych. W tym roku podkreślono, że akcja ma też inne cele - chodzi m.in. o wsparcie dla osób LGBTQ+.

"Akcja obejmuje stworzenie specjalnej grupy roboczej F1, która będzie wsłuchiwać się w opinie ludzi z całego padoku, w tym kierowców, a także osób z zewnątrz. Będzie wyciągać wnioski ws. działań, które mają poprawić różnorodność i otwartość F1 na wszystkich poziomach" - napisano w komunikacie.

Zdaniem Emmanouilides, ciągle jest sporo do zrobienia. Jako przykład podaje tegoroczne GP Austrii. Gdy pojawiła się w pobliżu trybun, jeden z mężczyzn krzyknął w jej kierunku: "Hej kochanie, twoje miejsce jest na moich kolanach".

- Jeśli Formuła 1 przyciąga tego typu kibiców, to odzwierciedla sytuację i pokazuje, w którym miejscu jest ten sport. Dopóki nie będziemy mieć zróżnicowanej grupy ludzi, również na stanowiskach kierowniczych, to nigdy głosy mniejszości nie zostaną dostrzeżone - stwierdziła pracownica Alfy Romeo.

F1 współpracuje obecnie z krajami, które zabraniają homoseksualizmu. Tak jest chociażby w Katarze, ale kraj ten zezwolił, by podczas piłkarskich mistrzostw świata w roku 2022 na stadionach pojawiały się tęczowe flagi, co tłumaczy poszanowaniem dla "różnic kulturowych". Mimo to, geje i lesbijski w Katarze żyją w strachu.

Emmanouilides przed ostatnim GP Kataru rozmawiała z innymi osobami LGBTQ+ z padoku F1. Spora część z nich miała pewne obawy, ale nie chciała o nich mówić z szefami swoich ekip. - W tym sporcie nie masz wielu możliwości. Jeśli powiesz, że nie chcesz czegoś robić, to w kolejce czeka 100 następnych osób na twoje stanowisko. Dlatego ludzie boją się mówić o tym, w co wierzą - stwierdziła.

Czytaj także:
Robert Kubica traci na znaczeniu? Te liczby mówią wszystko
Totalny reset w Alfie Romeo. Czy to zaszkodzi zespołowi?

Źródło artykułu: