Koniec śledztwa w F1. Włosi przedstawili wyniki

GP Kataru naznaczone było problemami z oponami. Nagłe eksplozje opon utrudniły życie kilku kierowcom, przez co lawina krytyki spadła na Pirelli. Włosi wszczęli dochodzenie i po niespełna dwóch tygodniach przedstawili jego wyniki.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
Valtteri Bottas Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Valtteri Bottas
W GP Kataru do nagłych eksplozji opon doszło u Valtteriego Bottasa, George'a Russella i Nicholasa Latifiego, zaś Lando Norris z powodu awarii ogumienia musiał nagle zjechać do alei serwisowej i poniósł w związku z tym spore straty czasowe. - Nie miałem żadnego sygnału ostrzegawczego - mówił po wyścigu Bottas, zrzucając odpowiedzialność na barki Pirelli.

Włoski producent, który od lat dostarcza opony dla F1, znalazł się na świeczniku i postanowił wszcząć oficjalne śledztwo. Dochodzenie miało dać odpowiedź ws. przyczyn "kapci" w GP Kataru.

Pirelli przebadało opony w swojej fabryce we Włoszech i uznało, że kierowcy wjeżdżali zbyt agresywnie na krawężniki na torze Losail, co doprowadziło do uszkodzenia konstrukcji opon. Formuła 1 po raz pierwszy gościła w Katarze i wcześniej zespoły nie miały wiedzy na temat tego, jak tamtejsze krawężniki i tarki mogą wpływać na ogumienie.

ZOBACZ WIDEO: Rewolucja w F1. Robert Kubica mówi o tym, co nas czeka

"Na podstawie uzyskanych do tej pory wyjaśnień wynika, że źródłem problemu był czas przez jaki opony jeździły po krawężnikach - z dużą prędkością i ze znacznymi obciążeniami bocznymi i pionowymi. To okazało się sytuacją charakterystyczną dla toru Losail" - napisało w oświadczeniu Pirelli.

Włoska firma podkreśliła, że przed wyścigiem nie miała informacji, że kierowcy będą tak agresywnie wjeżdżać na dość wysokie krawężniki, dlatego też nie mogła się odpowiednio przygotować na taką ewentualność.

"Doszło do uszkodzenia konstrukcji opony i utraty ciśnienia w wewnętrznej ścianie bocznej, co w konsekwencji doprowadziło do zniszczenia ogumienia po kilku sekundach" - dodało Pirelli.

Dostawca opon dla F1 wykluczył przy tym "wszelkie wady produkcyjne" i zapewnił, że wyniki śledztwa przedstawi zespołom i FIA. Niewykluczone, że informacje zgromadzone po GP Kataru przyczynią się do zmian na torze i wymiany tamtejszych krawężników. Formuła 1 ma powrócić na ten obiekt w roku 2023.

Czytaj także:
Lewis Hamilton czy Michael Schumacher? Te słowa zabolą Brytyjczyka
To koniec? Ekipa Kubicy rozpada się na naszych oczach

Czy wierzysz w tłumaczenia Pirelli?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×