Verstappen rozbił bolid. Ale to nie koniec problemów
Max Verstappen rozbił bolid w kwalifikacjach do GP Arabii Saudyjskiej. Wskutek uderzenia o ścianę mogła ucierpieć skrzynia biegów w jego pojeździe. Red Bull nie wyklucza jej wymiany, a to oznaczałoby bolesną karę dla lidera klasyfikacji F1.
Verstappen uderzył w bandę tyłem samochodu, a bardzo często w takich sytuacjach dochodzi do uszkodzenia skrzyni biegów. Jeśli dojdzie do konieczności jej wymiany, 24-latek zostanie karnie przesunięty o pięć pozycji na starcie do niedzielnego wyścigu.
- Musimy ją rozebrać i dokładnie się jej przyjrzeć. Widzieliśmy już taką sytuację z Leclercem w GP Monako. Miał podobny wypadek i Ferrari postanowiło nie wymieniać jego skrzyni biegów. Później na okrążeniu wyjazdowym miał problemy i nawet nie wyjechał do wyścigu - powiedział w Servus TV Helmut Marko, doradca Red Bulla ds. motorsportu.
- Jesteśmy tak szybcy, że nie będziemy podejmować żadnego ryzyka. Jeśli przekładnia u Verstappena ma jakieś uszkodzenia albo chociaż rysy, to ją wymienimy. Trudno się tu wyprzedza, ale wciąż jest to możliwe - dodał Marko.
Do wypadku Verstappena doszło w ostatnim zakręcie, w momencie gdy kierowca Red Bulla wypracował już sobie niemal 0,5 s przewagi nad najlepszym wynikiem Hamiltona. Kierownictwo "czerwonych byków" nie ma jednak pretensji do swojej gwiazdy o to, że nie odpuściła ona w ostatniej części toru.
- W tym momencie miał co najmniej 0,4 s przewagi, co na tym torze jest wiecznością. Widzieliśmy już, gdy hamował, że lewe przednie koło zostało zblokowane. W efekcie stracił przyczepność i złapał uślizg. Tak to się stało - powiedział Austriak.
- Z perspektywy czasu mógłbyś powiedzieć "dobra Max, masz taką przewagę, że możesz opuścić". Jednak to nie byłoby w stylu Maxa i Red Bulla. Gdy ktoś znajduje się na takim okrążeniu, to mu się nie przeszkadza. To były niuanse. Kwestia setnych sekund na hamowaniu. Szkoda, że miało to tak głupi i poważny skutek - zakończył Marko.
Czytaj także:
Dlaczego Lewis Hamilton nie dostał kary? Sędziowie tłumaczą
Wrze w Alfie Romeo. Szef zespołu mówi o wstydzie