To była deklasacja. Max Verstappen już po pierwszym przejeździe w Q3 miał ponad pół sekundy przewagi nad Lewisem Hamiltonem i jedną ręką sięgał po pole position do wyścigu o GP Abu Zabi. Wprawdzie Brytyjczyk zdołał się minimalnie poprawić w końcówce czasówki, ale i tak jego wynik okazał się dużo gorszy od głównego rywala.
Zwycięstwo w kwalifikacjach to dobra wiadomość dla kierowcy Red Bull Racing, który walczy o tytuł mistrzowski z Hamiltonem, ale nie wszystko poszło po myśli Verstappena w sobotę na torze Yas Marina.
Holender w Q2 popełnił błąd podczas pierwszego przejazdu, ratował się przed wypadnięciem z toru i spłaszczył opony. Gdyby wykręcił na nich najlepszy czas na tym etapie kwalifikacji, musiałby na nich startować do wyścigu. To z kolei oznaczałoby stratę względem Hamiltona na pierwszych metrach.
ZOBACZ WIDEO: Rewolucja w F1. Robert Kubica mówi o tym, co nas czeka
Dlatego Verstappen i Red Bull postanowili zmienić strategię. 24-latek otrzymał miękkie opony, na nich wykręcił jeszcze lepszy czas i w niedzielę będzie musiał je założyć na start GP Abu Zabi. To dla niego oznacza gorszą sytuację w porównaniu do Hamiltona. Kierowca Mercedesa na pośrednim ogumieniu będzie mógł pokonać dłuższy dystans.
- To nie było planowane. Chciałem ruszać do wyścigu na pośrednich oponach. Jednak zepsułem na nich swoje okrążenie. Jednak na dłuższych przejazdach w treningach na miękkim ogumieniu też czułem się nieźle. Dlatego to nie była trudna decyzja - powiedział w Sky Sports kierowca Red Bulla.
Sporą rolę w świetnym okrążeniu Verstappena odegrał też Sergio Perez. Drugi z kierowców Red Bulla holował Holendra w pierwszej fazie okrążenia, dzięki czemu ten zyskał czystą strugę powietrza. - Na pewno ten fragment okrążenia był przyjemny, jednak potem go wyprzedziłem i miałem też dobre wyjście z zakrętu numer siedem. Nie straciłem też czasu na prostej jadąc za innymi - przeanalizował swoje "kółko" Verstappen.
Czytaj także:
Max Verstappen celowo doprowadzi do wypadku? Spotka go sroga kara
"Zostawimy cię teraz w spokoju". Tak zespół F1 żegna legendę