Dan Fallows był w ostatnim okresie szefem aerodynamiki w Red Bull Racing. Brytyjski inżynier, jeden z lepszych w swoim fachu w padoku Formuły 1, posiadał kontrakt z "czerwonymi bykami" do końca 2023 roku. Jednak w swoich szeregach zapragnął go mieć Aston Martin, który od kilku miesięcy rekrutuje nowy personel w związku z inwestycjami miliardera Lawrence'a Strolla.
Red Bull nie zamierzał się zgadzać na dobrowolne odejście Fallowsa z firmy i był gotów nawet opłacać jego pensję do końca 2023 roku, pomimo odsunięcia od działań zespołu. Sprawa finalnie trafiła do sądu, gdzie brytyjski inżynier chciał uwolnić się spod umowy z obecnym pracodawcą.
Pierwsze orzeczenie w grudniu było korzystne dla Red Bulla, ale Fallows skorzystał z apelacji, którą przewidziano na styczeń 2022 roku. Do kolejnego procesu jednak nie dojdzie, bo ostatecznie zainteresowane strony osiągnęły porozumienie. Poinformował o tym we wtorkowy wieczór Aston Martin.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: takiego wejścia na stadion jeszcze nie widzieliście!
Na mocy podpisanej ugody, Fallows rozpocznie pracę w nowym otoczeniu 2 kwietnia 2022 roku. Do tego momentu Brytyjczyk pozostanie pracownikiem Red Bull Technology, spółki-córki "czerwonych byków", do której został ostatnio przesunięty.
- Chcielibyśmy podziękować Danowi za jego wieloletnią pracę w Red Bullu. Życzymy mu wszystkiego dobrego na przyszłość - przekazał krótko w komunikacie prasowym Christian Horner, szef Red Bulla.
- Cieszymy się z podpisanej ugody z Red Bullem, która zwalnia Dana wcześniej z kontraktu. Nie możemy się doczekać momentu, w którym dołączy on do naszej ekipy - stwierdził z kolei Martin Whitmarsh, dyrektor generalny Aston Martina.
To już drugi raz, gdy zespoły F1 toczą tak ostry bój o Fallowsa. Przed laty Brytyjczyk był blisko McLarena, pomimo ważnej umowy z "czerwonymi bykami". Wówczas sprawa również miała trafić do sądu, ale ostatecznie zespół z Milton Keynes przekonał go do pozostania w szeregach Red Bulla.
Czytaj także:
F1 wymaga zmian. "Zespoły mają zbyt dużą władzę"
Dyrektor wyścigowy F1 nie jest problemem