Niemal przez całą zimę w Formule 1 trwała dyskusja na temat przyszłości Michaela Masiego, po czym na parę dni przed zimowymi testami w Barcelonie, FIA poinformowała o odwołaniu go ze stanowiska dyrektora wyścigowego. Nieoficjalnie wiadomo, że spory nacisk w tej sprawie wywoływali Mercedes i Lewis Hamilton.
To właśnie brytyjski kierowca i jego zespół byli poszkodowani decyzjami Masiego, jakie zapadły w GP Abu Zabi na zakończenie sezonu 2021. Australijczyk na ostatnim okrążeniu postanowił wznowić rywalizację, czym sprawił, iż Max Verstappen miał rywala na widelcu i po skutecznym ataku odebrał mu tytuł mistrzowski.
Porażka w kontrowersyjnych okolicznościach sprawiła, że Hamilton miał grozić F1 zakończeniem kariery. Zwolnienie Masiego nie wystarczyło Brytyjczykowi, który ostatnio zażądał, by na wyścigach pojawiali się "neutralni sędziowie". W jego opinii, część stewardów podróżuje na zawody razem z kierowcami i nie jest obiektywna.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: w tej roli Lewandowskiego jeszcze nie widzieliśmy. Co on trzyma w dłoni?
Zupełnie inaczej sprawę widzi Verstappen. - To nie jest właściwa decyzja. Każdy stara się wykonać jak najlepszą robotę. Jako kierowcy mamy do dyspozycji cały sztab ludzi. Michael - nie. Dlatego to, co się stało, jest bardzo niesprawiedliwie. Wrzucono go pod autobus - ocenił aktualny mistrz F1, cytowany przez motorsport.com.
- To, że zwolniono Michaela w taki sposób, jest dla mnie nie do przyjęcia. Jest mi go bardzo szkoda. Uważam, że sprawdzał się jako dyrektor wyścigowy F1. Nie mam nic przeciwko nowym osobom mianowanym na to stanowisko, bo też są bardzo utalentowani. Jednak wiadomość o zwolnieniu Michaela mnie zasmuciła, nawet wysłałem do niego pocieszającą wiadomość - dodał kierowca Red Bull Racing.
Verstappen zauważył, że Masi musiał nagle przejąć funkcję dyrektora wyścigowego w roku 2019, po tym jak niespodziewanie zmarł Charlie Whiting. Australijczyk nie otrzymał żadnego asystenta i wiele decyzji musiał podejmować sam.
- Po śmierci Charliego, trudno komuś przejąć pałeczkę, bo on miał doświadczenie z wielu lat. Dodatkowo posiadał wokół siebie innych ludzi. Może Michael też potrzebował takiego wsparcia i zbudowania doświadczenia. Gdy zaczynałem się ścigać w F1, też byłem innym kierowcą, niż jestem teraz. Dlatego natychmiastowe zwolnienie Michaela to błąd - stwierdził Verstappen.
Holender odniósł się też do faktu, że w F1 szefowie ekip mogą łączyć się radiowo z dyrektorem wyścigowym. - Ludzie dużo mówią o decyzjach w GP Abu Zabi, a czy mamy jakąś inną dyscyplinę, w której trener czy menedżer ciągle coś krzyczy do ucha sędziemu? Widzicie coś takiego w piłce nożnej, by trener rzucał: "żółta kartka", "czerwona kartka", "nie było faulu"? To był błąd F1, że pozwoliła na takie rozmowy - podsumował.
Czytaj także:
Syn rosyjskiego miliardera zabrał głos. Ani słowa o Ukrainie
"Rosjanie muszą się zebrać i pozbyć się Putina"