Haas po sezonie 2020 borykał się ze sporymi problemami finansowymi, co wynikało z kiepskich wyników w Formule 1, a także pandemii koronawirusa. Sporo mówiło się nawet o możliwym bankructwie ekipy. Aby jej uniknąć, Amerykanie sięgnęli po pieniądze pochodzące z Rosji. Głównym sponsorem Haasa została firma Uralkali, należąca do miliardera Dmitrija Mazepina. Rosyjski oligarcha zapewnił w ten sposób miejsce w F1 swojemu synowi - Nikicie.
Przez cały ubiegły rok bolid Haasa był pomalowany w barwy odpowiadające fladze Rosji, bo takie było życzenie Mazepina seniora. Zespół zgodził się na to, bo kontrakt sponsorski opiewał na kwotę 25-30 mln dolarów.
Dopiero w momencie inwazji Rosji na Ukrainę, amerykański zespół zdał sobie sprawę, że współpraca z oligarchą powiązanym z Kremlem i Władimirem Putinem nie jest zbyt dobrze odbierana na świecie. Najpierw Haas zrezygnował z malowania, które nawiązywało do rosyjskiej flagi, a następnie wypowiedział umowę Nikicie Mazepinowi i firmie Uralkali.
ZOBACZ WIDEO: Ukraińscy sportowcy pomagają i walczą na froncie. "Ta armia nas obroni"
- Czy tego żałuję. Nie powiedziałbym - stwierdził Gunther Steiner, szef Haasa, pytany o nawiązanie współpracy z Rosjanami.
Włoch zwrócił uwagę na to, że gdyby nie pieniądze Mazepina, to najprawdopodobniej Haasa nie byłoby już w F1. - Wtedy, na tamtą chwilę, to była właściwa decyzja. Wiedzieliśmy, że rok 2021 i tak będzie dla nas trudny, bo nie mieliśmy do dyspozycji najlepszego bolidu. Teraz jednak powinniśmy znaleźć się na właściwej drodze - dodał Steiner, cytowany przez agencję GMM.
Haas przez cały zeszły rok w ogóle nie rozwijał bolidu, bo całkowicie skupił się na przygotowaniach do sezonu 2022 i rewolucji technicznej w F1. W efekcie zespół w minionej kampanii nie zdobył ani jednego punktu.
Nowa maszyna Haasa ma być bardziej konkurencyjna. Paradoks polega na tym, że jej powstanie sfinansował w głównej mierze Mazepin, którego syna nie ma już w zespole F1.
Gdyby Haas nie rozwiązał umowy z Mazepinem i należącą do jego ojca firmą, najpewniej i tak miałby problemy z uzyskaniem kwot obiecanych w umowie sponsorskiej. W środę rosyjski miliarder i jego syn znaleźli się na liście podmiotów objętych sankcjami UE. Ma to związek z tym, że właściciel firmy Uralkali jest blisko powiązany z prezydentem Rosji.
Dziennik Urzędowy UE podkreśla, że Mazepin poprzez jedną ze spółek jest "zaangażowany w sektory gospodarcze zapewniające znaczne źródło dochodów rządowi Federacji Rosyjskiej, który jest odpowiedzialny za aneksję Krymu i destabilizację Ukrainy".
Czytaj także:
Robert Kubica z Rosjanami nie pojedzie. To już pewne
Ferrari bez rosyjskiego sponsora. Zaskakujące kulisy decyzji