Huczy od plotek. Red Bull zareagował na pogłoski
Max Verstappen i Sergio Perez nie ukończyli GP Bahrajnu. W padoku F1 pojawiły się sugestie, że obu kierowcom Red Bulla po prostu zabrakło paliwa. "Czerwone byki" szybko odpowiedziały na spekulacje.
Pierwotnie brano pod uwagę awarię baterii, bo Verstappen mówił przez radio, iż ma problemy z jej ładowaniem. - Bateria nie miała z tym nic wspólnego. Max tak myślał, ale to były spekulacje - przyznał w telewizji ORF doradca Red Bulla Helmut Marko.
Następnie sam Red Bull informował, że najprawdopodobniej do problemów Verstappena i Pereza przyczyniła się usterka pompy paliwowej. Jednak holenderski "De Telegraaf", powołując się na swoje źródła, zaprzeczył tej teorii. Inspekcja obu bolidów miała wykazać, że pompy paliwowe działają w nich jak należy.
Sam Verstappen w jednym z wywiadów powiedział, że bolid zachowywał się tak, jakby "nie miał paliwa". Dlatego zaczęto spekulować, że Red Bull się przeliczył i zalał obie maszyny zbyt małą ilością mieszanki. - To nieprawda - powiedział Marko.
- Przeprowadziliśmy testy, opróżniliśmy zbiorniki tak, że został w nich litr paliwa. Nie mamy jednoznacznego wyjaśnienia tego, co doprowadziło do problemów - dodał 78-letni Austriak.
Teorię na temat problemów Red Bulla ma jednak ceniony dziennikarz Mark Hughes. Zdaniem eksperta, w bolidach Verstappena i Pereza doszło do tzw. zjawiska kawitacji. Polega ono na tym, że gdy w baku jest zbyt mało paliwa, jego temperatura zaczyna rosnąć, przez co paliwo mocniej rozpryskuje się o ściany zbiornika.
Wzrost temperatury prowadzi ostatecznie do odparowania części paliwa, co z kolei blokuje przepływ powietrza w pompie paliwowej. W ten sposób wahania ciśnienia mogą uszkodzić albo też czasowo unieruchomić pompę.
Czytaj także:
Inżynierzy Ferrari byli w szoku. Wszystko przez żart Charlesa Leclerca
Ataki na Arabię Saudyjską. Co z wyścigiem F1?