Gwiazdy mają dość Netfliksa. Szykują się kluczowe rozmowy

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Max Verstappen
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Max Verstappen

Netflix zrobił wiele dobrego dla F1, bo serial "Drive to survive" okazał się hitem i przyciągnął do świata wyścigów młodą widownię. Jednak produkcja zaczęła być krytykowana za przedstawianie fikcji. Formuła 1 nie zamierza tego tolerować.

Jako pierwszy "nie" produkcji Netfliksa powiedział Max Verstappen. Aktualny mistrz świata Formuły 1 odmówił udziału udziału w czwartym sezonie "Drive to survive", bo stwierdził, iż jego producenci coraz częściej mylą prawdę z fikcją i "podkręcają" niektóre wydarzenia. - Stworzyli kilka fałszywych rywalizacji, które tak naprawdę nie istnieją - powiedział kierowca Red Bull Racing.

Efekt jest taki, że w ostatniej części serialu o F1 brakuje zakulisowych materiałów związanych z Verstappenem. Holender zapowiedział już, że zdania nie zmieni i go w kolejnej części produkcji Netfliksa znów go nie zobaczymy.

Przy okazji czwartego sezonu zastrzeżenia do fabuły "Drive to survive" zgłosili też Carlos Sainz i Lando Norris, bo w sposób nieprawdziwy przedstawiono ich rywalizację. Dlatego też Formuła 1 zapowiedziała rozmowy z Netfliksem, których celem ma być złagodzenie sytuacji.

ZOBACZ WIDEO: Tego się nie spodziewała. Problemy Igi Świątek

- Nie ma wątpliwości, że projekt Netfliksa wywołał pozytywny efekt dla F1. Aby przyciągnąć nową widownię, celowo zastosowano zabieg z udramatyzowaniem pewnych historii. Myślę, że trzeba ich zrozumieć, ale też omówiliśmy tę kwestię podczas spotkania z szefami zespołów F1 w Bahrajnie - zdradził włoskiemu "Motorsportowi" Stefano Domenicali, szef F1.

- Sytuacja, w której kierowca odmawia udziału w serialu, bo czuje, że nie jest przedstawiany w sposób prawdziwy, to nie jest coś pożądanego. Dlatego potrzebujemy dialogu. Musimy zastanowić się nad tym, w jaki sposób włączyć go do tego formatu, aby uznał, że wszystko jest poprawnie - dodał Domenicali.

Zdaniem szefa F1, rozmowy z Netfliksem są konieczne, aby "prezentowane historie nie oddalały się od rzeczywistości". - Poruszyliśmy to też z kierowcami. Musimy się upewnić, że projekt, który wygenerował taką pozytywną reakcję, nadal przemawia do wszystkich, ale przy tym zniekształca wizerunku i znaczenia naszego sportu - wyjaśnił Włoch.

Czytaj także:
"Powinien zmienić hobby". Syn miliardera poddany krytyce
Euforia w zespole Roberta Kubicy. Pracownicy dostali wolne

Źródło artykułu: