Kierowcy F1 mają dość. Kontrowersyjne tematy nie znikną pod dywanem

Kierowcy F1 biorą sprawy w swoje ręce. Cała stawka zamierza mówić jednym głosem m.in. w kwestiach walki z rasizmem czy ścigania się w państwach łamiących prawa człowieka. Dla królowej motorsportu może oznaczać to spory problem.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
rozmowy kierowców w padoku F1 Materiały prasowe / Alfa Romeo F1 ORLEN / Na zdjęciu: rozmowy kierowców w padoku F1
Przykład ataku rakietowego na rafinerię Aramco w momencie, gdy w Dżuddzie rozgrywany był trening Formuły 1 przed GP Arabii Saudyjskiej, pokazał solidarność środowiska. Kierowcy F1 zgromadzili się na wspólnym spotkaniu i przez ponad cztery godziny dyskutowali o możliwości zbojkotowania wyścigu. Ostatecznie zawody doszły do skutku, po tym jak Saudyjczycy przedstawili szereg zabezpieczeń.

Zdaniem Alexa Wurza, który stoi na czele Stowarzyszenia Kierowców F1 (GPDA), to tylko dowód na to, co dziać się będzie w przyszłości. Zawodnicy zamierzają mówić jednym głosem m.in. ws. wyścigów rozgrywanych w państwach, w których łamie się prawa człowieka.

- Imponujące jest obserwowanie, jak mocno się zjednoczyli. Robili to już w ostatnich latach, ale teraz taka postawa jest jeszcze mocniej wymagana od sportowców. Widać, że młodzi ludzie chcą brać odpowiedzialność na swoje barki - powiedział Wurz w rozmowie z "The Guardian".

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niespodziewana scena na treningu Nadala. Co za gest!

Wśród kierowców F1, którzy najmocniej naciskali na odwołanie GP Arabii Saudyjskiej byli nie tylko przedstawiciele starszego pokolenia (Lewis Hamilton), ale też znacznie młodsi zawodnicy (Lance Stroll, Pierre Gasly, George Russell i Carlos Sainz). Podobnie było zresztą kilka tygodni wcześniej, gdy cała stawka domagała się odwołania GP Rosji z powodu brutalnej napaści tego państwa na Ukrainę.

- Widzimy, jak bardzo zmienił się sport w ostatnich latach. To wyszło na jaw, gdy pojawił się temat rasizmu i Black Lives Matter. Wcześniej kierowców postrzegano jedynie jako sportowców, którzy powinni głosić jedno stanowisko: nie angażuję się w politykę, jestem sportowcem. Jednak ten czas już minął - dodał Wurz.

- W ostatnich latach ci młodzi ludzie doszli do momentu, w którym zrozumieli, że powinni posiadać własne zdanie na ten temat, że powinni o nim mówić głośno, a także brać odpowiedzialność za swoje słowa - podsumował Austriak.

Słowa Wurza mogą być zapowiedzią kłopotów szefów F1. Królowa motorsportu ostatnimi czasy chętnie stawia na wyścigi w państwach, które łamią prawa człowieka (Arabia Saudyjska, Katar, Bahrajn), wydłużając przy tym regularnie sezon o kolejne rundy. Kierowcy mają tego dość.

Czytaj także:
Narzekają na limit kosztów w F1. Zespół Kubicy czuje się poszkodowany
Sebastian Vettel stracił zapał do F1? Kluczowe miesiące dla Niemca

Czy jesteś zaskoczony zjednoczeniem się kierowców F1?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×