Wtorkowe posiedzenie Komisji F1 nie było zbyt owocne. FIA zablokowała możliwość rozegrania aż sześciu sprintów kwalifikacyjnych w sezonie 2023, domagając się od właściciela Formuły 1 dodatkowych pieniędzy, ale na tym nie koniec problemów. Jak donosi motorsport.com, podczas dyskusji szefów zespołów z przedstawicielami F1 nie poczyniono postępów ws. nowych silników.
Zmodyfikowane jednostki napędowe mają się pojawić w F1 w roku 2026, a zmiany w przepisach stanowią motywację dla grupy Volkswagen, która chce dołączyć do stawki z takimi markami jak Porsche oraz Audi.
Obecnie stosowane silniki F1 są najmocniejsze w historii, ale w tych stosowanych od roku 2026 ma zabraknąć generatora mocy MGU-H, przez co istnieje ryzyko, że maszyny staną się znacznie wolniejsze. Jednostki dysponowałyby znacznie mniejszą liczbą koni mechanicznych, a to mogłoby negatywnie wpłynąć na oferowane widowisko.
ZOBACZ WIDEO: "Królowa jest jedna". Wystarczyło, że wrzuciła to zdjęcie
Podczas Komisji F1 w Londynie wszystkie zainteresowane strony doszły do wniosku, że w sytuacji, w której bolidy są ekstremalnie ciężkie, prędkości maksymalne na prostych mogą ucierpieć w razie stworzenia mniej wydajnych jednostek napędowych. Dlatego producenci silników mają pochylić się nad tym problemem i przedstawić swoje propozycje w późniejszym czasie.
Równocześnie FIA chce, aby królowa motorsportu stawała się jeszcze bardziej wyrównana, a przez to ciekawsza. Bazując na doświadczeniach z pierwszych wyścigów sezonu 2022, światowa federacja przedstawiła plany dotyczące m.in. zwiększenia liczby standardowych części w bolidach F1. Miałoby to również obniżyć koszty.
Obecnie w stawce F1 mamy trzech producentów silników - Mercedesa, Ferrari i Renault. Zespoły Red Bull Racing i Alpha Tauri korzystają z kolei jednostek Hondy, która opuściła stawkę po sezonie 2021. "Czerwone byki" nabyły jednak prawa intelektualne do jednostki napędowej Azjatów i zamierzają ją rozwijać w kolejnych latach.
Czytaj także:
Ważne zmiany w F1 zablokowane. Padły oskarżenia o chciwość
Red Bull zadał bolesny cios Ferrari. To zadecyduje o tytule?