"To dziecinne". Hamilton i Vettel krytykowani za swoje zachowanie

Materiały prasowe / Aston Martin / Na zdjęciu: Sebastian Vettel
Materiały prasowe / Aston Martin / Na zdjęciu: Sebastian Vettel

Lewis Hamilton i Sebastian Vettel najgłośniej protestują przeciwko zakazowi noszenia biżuterii przez kierowców F1 w trakcie jazdy bolidem. Zachowanie dwóch wielkich mistrzów jest głośno krytykowane w padoku.

Od początku tego roku Niels Wittich, nowy dyrektor wyścigowy Formuły 1, chce kontrolować kierowców pod kątem posiadania biżuterii w trakcie jazdy bolidem. Od lat w regulaminie F1 istnieje zapis, który zabrania zawodnikom noszenia kolczyków, bransoletek czy łańcuszków. Jednak nikt nie przywiązywał dotąd do niego wagi.

Zdaniem Witticha, posiadanie biżuterii na ciele podczas jazdy bolidem F1 jest niebezpieczne. W trakcie pożaru samochodu może przyczynić się do dodatkowych oparzeń, a także uniemożliwić przeprowadzenie badań w szpitalu w razie konieczności.

Część kierowców buntuje się i chce nadal zakładać biżuterię. Lewis Hamilton zapowiedział nawet, że jest gotów opuścić weekend wyścigowy, jeśli otrzyma taką karę. Brytyjczyk nie zamierza jednak wyjmować kolczyków z nosa i uszu. Z kolei Sebastian Vettel przechadzał się po padoku w Miami w bokserkach nałożonych na kombinezon. W ten sposób Vettel wyśmiał pomysł kontrolowania kierowców pod kątem noszenia bielizny ognioodpornej.

ZOBACZ WIDEO: Myślisz, że masz zły dzień? To spróbuj przebić tego kolarza

Zachowanie Hamiltona i Vettela zostało kiepsko przyjęte w F1. - FIA ma absolutną rację. Trzeba pamiętać, że oni dają wzór innym. Młodzi kierowcy z F4 czy F3 powinni dostrzec, że takie gwiazdy z F1 przestrzegają zasad. Gdy tacy ludzie jak Vettel i Hamilton, czyli najbardziej doświadczeni kierowcy w stawce, kpią z regulaminu, to sądzę, że to dziecinne zachowanie - ocenił w niemieckim Sky Ralf Schumacher, były kierowca F1.

Podobnie sprawę widzi Jenson Button, mistrz świata F1 z sezonu 2009. - Nie chodzi o to, co dzieje się na torze, ale też o sytuacje, gdy trzeba zdjąć kask. Może ktoś go pociągnie za ucho, dojdzie do jakiegoś urazu i później taki funkcyjny będzie miał wyrzuty sumienia, że skrzywdził kierowcę - ocenił Brytyjczyk w Sky Sports.

- Można też sobie wyobrazić sytuację, że kierowca zostanie zabrany do szpitala i będą musieli mu zrobić prześwietlenie albo rezonans. Przecież w takiej sytuacji nie możesz mieć metalu w uchu czy nosie. Dziwne, że w ogóle rozmawiamy o takich podstawach. Jest tyle ważnych kwestii do omówienia w motorsporcie, a my rozmawiamy o biżuterii... - dodał Button.

Zdaniem "Auto Motor und Sport", FIA opracowała już system kar za łamanie przepisów dotyczących biżuterii. Kierowcy będą musieli zapłacić 50 tys. euro grzywny za naruszenie regulaminu i 25 tys. euro w zawieszeniu. W przypadku kolejnej sankcji, jej wysokość wzrośnie odpowiednio do 100 tys. euro i 25 tys. euro. Maksymalnie kierowca za noszenie biżuterii podczas jazdy bolidem F1 będzie mógł otrzymać 250 tys. euro kary.

Jeśli kary finansowe nie odstraszą kierowców, będą im odbierane punkty w klasyfikacji generalnej F1. Maksymalnie w ten sposób będzie można stracić 10 "oczek" w trakcie jednej kampanii, co w razie walki o tytuł mistrza świata może być niezwykle bolesne.

Czytaj także:
Kolczyki niezgody. Dlaczego w F1 rozpętała się afera o biżuterię?
Lewis Hamilton spotkał się z Michelle Obamą. Poruszył temat aborcji

Komentarze (0)