Lewis Hamilton spotkał się z Michelle Obamą. Poruszył temat aborcji

Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Lewis Hamilton
Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Lewis Hamilton

Lewis Hamilton przy okazji GP Miami znalazł czas, by spotkać się z Michelle Obamą. Kierowca Mercedesa poruszył temat zakazu aborcji, jaki ma podjąć w najbliższych dniach Sąd Najwyższy. Jego wyrok może ograniczyć prawo do przerywania ciąży w USA.

Nie jest tajemnicą, że Amerykanie zakochali się w Formule 1, a Lewis Hamilton jest na kontynencie północnoamerykańskim jedną z czołowych twarzy F1. Wynika to m.in. z zaangażowania kierowcy Mercedesa w ruch Black Lives Matter, który stał się niezwykle popularny zwłaszcza w USA. 37-latek niejednokrotnie zabierał głos ws. politycznych. Zrobił to też przed GP Miami.

Brytyjczyk odniósł się do sytuacji w USA, gdzie w ostatnich dniach wyciekł projekt wyroku Sądu Najwyższego. Z informacji serwisu "Politico" wynika, że organ ma znieść ustanowione poprzez wcześniejsze wyroki konstytucyjne prawo do aborcji.

Jeśli Sąd Najwyższy postawi na swoim, skutkować to będzie zakazem aborcji lub też znaczącymi ograniczeniami w przerywaniu ciąży w 26 z 50 stanów USA.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ogromna zadyma! W ruch poszły pięści

Hamilton temat zakazu aborcji poruszył w rozmowie z Michelle Obamą. Żona byłego prezydenta USA pojawiła się w garażu Mercedesa przy okazji treningów F1 przed GP Miami. Brytyjczyk miał przekazać dawnej pierwszej damie, że spodziewany wyrok Sądu Najwyższego będzie miał negatywny wpływ na prawa kobiet w kraju i może przyczynić się do nielegalnej aborcji - donosi "Miami Herald".

Jak zauważa gazeta, wyścig F1 odbywa się w Miami Gardens, czyli na przedmieściach, które w niemal 70 proc. zamieszkane są przez społeczność czarnoskórą. Dla sporej jej części Hamilton jest bohaterem ze względu na poruszanie kwestii praw osób czarnoskórych czy LGBT.

Sędzia Samuel Alito w dokumencie, na który powołuje się "Politico", doszedł do wniosku, że prawo do aborcji nie jest zapisane w ustawie zasadniczej Stanów Zjednoczonych. Ma przy tym świadomość, że decyzja Sądu Najwyższego może nie zyskać poklasku opinii publicznej, ale wskazuje, iż organ nie może wydawać wyroków w oparciu o "reakcję publiki".

Po tym jak doszło do wycieku projektu wyroku, specjalne oświadczenie wydał prezydent Joe Biden. Stwierdził on, że "prawo kobiet do wyboru jest fundamentalne" i "stabilność naszego prawa wymaga, by nie odwracać tej decyzji".

Prawo do aborcji w USA ustanowione jest precedensem z 1973 roku, kiedy to doszło do sprawy Roe przeciwko Wade. Wówczas Sąd Najwyższy uznał, że każda kobieta ma prawo do dokonania aborcji i wynika to z praw do prywatności i wolności, gwarantowanych przez 14. poprawkę do konstytucji. Równocześnie sąd zgodził się na to, że stany mają prawo ograniczać prawo kobiet do aborcji w drugim i trzecim trymestrze ciąży.

Czytaj także:
Kolczyki niezgody. Dlaczego w F1 rozpętała się afera o biżuterię?
Lewis Hamilton spotkał się z Michelle Obamą. Poruszył temat aborcji

Komentarze (0)