Max Verstappen wygrał trzy z pięciu tegorocznych wyścigów Formuły 1, co może nieco maskować problemy Red Bull Racing. Model RB18 jest tykającą bombą i w każdej chwili potrafi negatywnie zaskoczyć kierowców, czego najlepszym dowodem są wydarzenia z Bahrajnu i Australii, gdzie Verstappen nie dojechał do mety i stracił co najmniej 36 punktów. Dlatego obecnie liderem klasyfikacji F1 jest Charles Leclerc.
W GP Miami "czerwone byki" też były trapione problemami. Max Verstappen stracił większość piątkowych treningów F1 ze względu na awarię w bolidzie, co wskazywał jako powód przegranej w kwalifikacjach. Po ich zakończeniu Holender był sfrustrowany i otwarcie krytykował własną ekipę za kolejne problemy.
O ile w wyścigu 24-latek sięgnął po wygraną, o tyle kłopoty miał Sergio Perez. Niewiele brakowało, a przez usterkę jednego z czujników Meksykanin nie dojechałby do mety.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ogromna zadyma! W ruch poszły pięści
- Miałem wiele problemów w piątek, co utrudniło nam weekend w Miami, zwłaszcza sobotę. W wyścigu wszystko poszło zgodnie z planem, ale równie dobrze mogło być inaczej. Później nie pozostałoby nic innego, jak przyznać, że skoro przegapiło się cały piątek, to na co można liczyć - powiedział Verstappen po GP Miami, cytowany przez motorsport.com.
- Musimy w końcu mieć pozytywny weekend bez problemów. Jasne, zdarzył się taki na Imoli ostatnio, ale to bardziej kwestia przypadku. Musimy mieć pewność, że jesteśmy niezawodni. Bolid jest szybki i z tego się cieszę. Gdyby był powolny, a przy tym niezawodny, to też nie byłbym zadowolony - dodał aktualny mistrz świata F1.
Świadome problemów z RB18 jest kierownictwo Red Bulla, ale zdaniem Christiana Hornera tegoroczny bolid "nie jest delikatny", a ostatnie komplikacje to kwestia "drobnych rzeczy". - To trochę frustrujące, ale współpracujemy z Hondą, która daje nam ogromne wsparcie, by rozwiązać te niektóre kwestie wokół silnika - stwierdził szef zespołu z Milton Keynes.
Czytaj także:
Red Bull "dziękuje" Ferrari za błędną decyzję. Jest odpowiedź Włochów
Tak dobrze nie było od lat. Następcy Roberta Kubicy podbijają tory