"Korzystałam z pomocy pani psycholog". Mistrzyni zaskakuje tym, jak się czuła w kryzysie

PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: Pia Skrzyszowska
PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: Pia Skrzyszowska

Pia Skrzyszowska zdradza, że podczas kontuzji pracowała z psychologiem. - Może to głupio zabrzmi, ale naprawdę byłam uśmiechnięta - wyznaje po złocie Igrzysk Europejskich. Opowiada też o rzeczy, która ją prześladuje i zaskakującej sytuacji na mecie.

W tym artykule dowiesz się o:

[b]

Korespondencja ze Stadionu Śląskiego - Arkadiusz Dudziak[/b]

Na początku roku Pia Skrzyszowska zachwycała świat. W rywalizacji na 60 metrów przez płotki biegała tak szybko, że była główną kandydatką do złota Halowych Mistrzostw Europy. Z imprezy musiała jednak zrezygnować. Wszystko przez uraz mięśnia dwugłowego.

Przyspieszony powrót

Pierwotnie 22-latka miała powrócić do rywalizacji w połowie lipca. Oznaczałoby to, że nie wystąpiłaby na Igrzyskach Europejskich. Te zawody dodatkowo mają rangę prestiżowej imprezy - Drużynowych Mistrzostw Europy. Skrzyszowska jednak wygrała walkę o powrót do zdrowia. I po kontuzji wygrała złoto z czasem 12,77!

Jak wyznaje w rozmowie z mediami po biegu, bardzo ważnym aspektem było korzystanie z pomocy psychologa.

ZOBACZ WIDEO: Ludzie Królowej #1. Zaskakujące wyznanie Adrianny Sułek. "Nie chciałam już trenować"

- Po kontuzji byłam smutna przez parę dni, ale starałam się widzieć optymizm. Z każdym kolejnym krokiem cieszyłam się, że mogłam dokładać coś nowego na treningach - opowiada.

- Może to głupio zabrzmi, ale naprawdę byłam uśmiechnięta, szczęśliwa, dobrze nastawiona. Nie chodzi o to, co teraz przepracowałam z psycholog, lecz właśnie te wcześniejsze lata sprawiły, że byłam gotowa na taką sytuację. To pozwoliło mi szybko wrócić. Sama byłam zdziwiona swoją postawą mentalną - dodaje.

Przyznaje również, że po kontuzji nie ma już śladu. I czuje się w pełni sił, żeby walczyć o wyraźnie lepsze wyniki niż te, które osiągnęła w Chorzowie.

- Wszystko jest w porządku. Miałam skrócone przygotowania do sezonu, od półtora miesiąca dopiero biegam na maksymalnej prędkości. Formę w tym momencie mam super. Czuję, że staje się coraz szybsza, ale muszę to połączyć z techniką. To dobry znak, bo zawsze w poprzednich latach tak było. Stać mnie na wyniki ok. 12,6s - deklaruje.

Jedna rzecz ją prześladuje

Polkę prześladują jednak falstarty. Dziesięć dni wcześniej została zdyskwalifikowana w Turku, bo jej reakcja była za szybka o 0,005s. Jednak jak zauważa, także falstarty rywalek potrafią negatywnie wpłynąć na jej postawę. A tym razem za szybko ruszyła Ditaji Kambundji.

- Wiedziałam, że dziewczyny obok mnie były ciut szybsze. Na pewno to nie byłam ja, więc próbowałam wrócić do siebie. Słyszałam, że chodzi o siódmy tor i zobaczyłam, że to Ditaji. Myślałam sobie "To nie ja, to nie ja. Uspokój się", ale to znowu taki start, gdzie byłam świetnie skoncentrowana i usłyszałam drugi strzał. To mnie trochę wkurza, ale liczę, że kolejny bieg już będzie na czysto - tłumaczy mistrzyni Europy.

- To trzeci falstart w czterech biegach, które miałam, więc trochę mnie to dekoncentruje. Znowu musiałam się uspokoić, ochłonąć - opowiada.

Nawet nie wiedziała, że wygrała

Po zwycięstwie w sobotę Pia Skrzyszowska nawet nie wiedziała, że zdobyła złoty medal.

- Przekroczyłam linię mety i spytałam się Nadine (Visser - przyp. red.), kto wygrał. Ona na to: No ty. A ja nie byłam taka pewna, bo nie rzucam się na metę. To oszczędzam na mistrzostwa świata, by się nie naciągnąć - przyznaje Skrzyszowska.

Po biegu zaprezentowała taniec radości. - To nic wyćwiczonego - śmieje się biegaczka. - Jestem już poważną rywalką dla dziewczyn po złocie mistrzostw Europy, ale w tym roku to one miały lepszy. Znowu jednak ja dominuje na mecie - opowiada.

Zauważa również, że na trybunach Stadionu Śląskiego w Chorzowie było pusto. Mówi jednak, że chciała się spisać jak najlepiej, także dla kibiców.

- W Chorzowie czuję się świetnie. Widzę na trybunach polskich kibiców, nie jest ich dużo i to niedobrze. Dla nich, co przyszli, też chcę biegać dobrze. Nie chciałam oddać wygranej na stadionie w Polsce - opowiada Skrzyszowska.

Według mistrzyni Europy obecne wyniki to znakomity prognostyk przed mistrzostwami świata. Zawody odbędą się w Budapeszcie w dniach 19-27 sierpnia.

- Nie mogę narzekać na wyniki. Parę elementów trzeba poskładać w całość. Nawet minimalny błąd na płotku to może być jedna setna. A tych płotków jest dziesięć, więc może być nawet o jedną dziesięć. Celuję do Budapesztu w szybsze czasy. Po trosze czuje się coraz swobodniej i na starcie nie mam żadnych obaw - wyjaśnia.

Zapowiada, że jej celem w Budapeszcie jest awans do finału. - W zeszłym roku byłam 10. i mi się nie udało. Finał to mój cel. Jak będę biegać 12,50, to może tak się stanie - kończy złota medalistka Igrzysk Europejskich.

Czytaj więcej:
Wielka Pia Skrzyszowska. Wyrwała złoto!

Źródło artykułu: WP SportoweFakty