[b]
Korespondencja z Krakowa - Arkadiusz Dudziak [/b]
Przez ostatnie dwa tygodnie w Polsce odbywały się Igrzyska Europejskie, na których rywalizowało wiele gwiazd z całej Europy. Zabrakło jednak sportowców z państw-agresorów: Rosji i Białorusi.
- Podjęliśmy odpowiednią decyzję - ocenił prezes Europejskich Komitetów Olimpijskich Spyros Kapralos. - Przez te dwa tygodnie nikt nie zwracał uwagi na Rosję i Białoruś, tylko wszyscy mówili o wspaniałych rezultatach sportowców i znakomitych zawodach. Jeśli chodzi o igrzyska olimpijskie, to już jest decyzja MKOL-u - mówił na konferencji prasowej
Paradoksalnie okazało się, że wykluczenie sportowców z Rosji i Białorusi sprawiło, że dyskusji o wojnie i polityce na samych igrzyskach było bardzo mało. Nikt z tych krajów nie prowokował Ukraińców tak jak chociażby podczas igrzysk w Pekinie, jeszcze przed barbarzyńską napaścią Władimira Putina na Ukrainę.
ZOBACZ WIDEO: Ludzie Królowej #2. Prime time Natalii Kaczmarek. "Chcę to wykorzystać"
- Nasze stanowisko od pierwszego dnia wojny się nie zmieniło. Chciałem podziękować prezydentowi EOC, że dotrzymaliśmy słowa na wszystkich poziomach, także w przypadku sportowców z Rosji i Białorusi - przyznał minister sportu Kamil Bortniczuk.
- Ta impreza pokazała, że imprezy bez sportowców z Rosji i Białorusi na najwyższym poziomie organizacyjnym, sportowym, pod względem zainteresowania medialnego, są możliwe. Świat sportu pokazuje to od kilkunastu miesięcy - dodał.
Opowiedział także, co musiałoby się stać, żeby zaakceptował ponowne starty Rosjan i Białorusinów na arenie międzynarodowej.
- Chętnie przywitalibyśmy sportowców z Rosji i Białorusi na arenie międzynarodowej, ale wszystko w odpowiedniej kolejności. Najpierw pokój, wynagrodzenie szkód, a następnie ponowne otwarcie dla nich świata sportu. Takiego rozwiązania oczekiwalibyśmy od MKOl-u i jest ono doradzane z mojej strony w dyplomacji sportowej, którą prowadzimy od wielu miesięcy - stwierdził.
Czytaj więcej:
Zobacz końcową klasyfikację medalową Igrzysk Europejskich