Choć MKOl nie wysłał Rosjanom i Białorusinom zaproszenia do udziału w igrzyskach olimpijskich Paryż 2024, to nie oznacza, że kraje te zostały wykluczone z udziału w najważniejszej imprezie czterolecia. Zgodnie z wytycznymi Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego zawodnicy z tych krajów wciąż mogą walczyć w olimpijskich kwalifikacjach o prawo udziału w IO.
Przypomnijmy, że zaraz po wybuchu wojny w Ukrainie sportowcy z Rosji i Białorusi zostali zawieszeni w startach na arenie międzynarodowej. Takie działania zarekomendował MKOl, który po roku się z nich wycofał. Teraz Rosjanie mogą startować, ale muszą spełnić określone warunki.
Mowa o braku poparcia dla wojny w Ukrainie i braku powiązania z klubami wojskowymi. Część federacji i krajów goszczących zawody wymaga jeszcze deklaracji potępiającej prezydenta Władimira Putina.
ZOBACZ WIDEO: Ludzie Królowej #4. Anna Kiełbasińska walczy nie tylko z rywalkami. "Od dwóch lat jestem na lekach"
Takimi wymaganiami oburzony jest rosyjski minister sportu Oleg Matysin. Uważa on, że międzynarodowe sportowe władze nie mają prawa stawiać takich żądań zawodnikom pochodzącym i reprezentującym Rosję.
- Żadne deklaracje potępiające specjalną operację wojskową przez sportowców lub kogokolwiek innego nie będą podpisywane - grzmi Matysin.
To może zamknąć drogę Rosjanom na igrzyska. Przypomnijmy, że zgodnie z wytycznymi MKOl, zawodnicy z Rosji mogą startować w międzynarodowych imprezach jako neutralni sportowcy. Nie dotyczy to zawodów drużynowych. Wykluczeni są też ci, którzy wspierali działania wojenne. Żeby to zweryfikować, wymagane są podpisywane deklaracje.
- Nieraz mówiliśmy, że jest pewna linia, której nie przekroczymy. Żadne deklaracje nie będą podpisywane. W tych warunkach nasi sportowcy nie wezmą udziału w międzynarodowych zawodach - dodał Matysin, który nie wyklucza, że Rosja zbojkotuje igrzyska olimpijskie.
Czytaj także:
Skrzyszowska coraz szybsza! Najlepszy czas w Europie
Problemy rekordzistki świata. Chodzi o doping