W Paryżu trzeba uważać. Piwo w cenie dwudaniowego obiadu

Getty Images / Zhao Wenyu
Getty Images / Zhao Wenyu

Wyjazd na igrzyska w Paryżu wcale nie musi doszczętnie zrujnować domowego budżetu kibiców sportu. Oczywiście pod warunkiem, że przebywając na zawodach, zachowa się pełną koncentrację przy wyborze lokalu.

W tym artykule dowiesz się o:

Z Paryża - Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty

Ceny za podstawowe posiłki są bowiem bardzo zróżnicowane, a nawet w podobnie wyglądających lokalach możemy zapłacić dwukrotnie więcej. Na początku igrzysk przekonali się o tym dwaj dziennikarze z Polski, którzy po ciężkim dniu pracy postanowili odpocząć przy szklance piwa. Na miejsce spotkania wybrali bar nieopodal centrum prasowego, daleko od największych atrakcji Paryża. Mocno się zdziwili, gdy po wszystkim okazało się, że półlitrowe piwo kosztowało tam 14 euro (ponad 60 złotych). - To było najdroższe piwo w życiu - skwitowali po wszystkim, chwaląc się w internecie relacją z wyjścia na miasto.

Trzeba zaznaczyć, że nie było to w centrum miasta, a lokal nie wyróżniał się niczym szczególnym. W najbardziej prestiżowych lokalizacjach za napoje płaci się jeszcze więcej.

Co ciekawe, kilkaset metrów dalej można znaleźć pizzerię, w której za dużą porcję dla jednej osoby zapłacimy dziewięć euro, a dodatkowy napój dokupimy za 3,5 euro.

ZOBACZ WIDEO: "Pod siatką": Tomasz Fornal pokazał sześciopak. "Masz ostatnią szansę"

Jeszcze tańsze są tradycyjnie miejsca oferujące kebaby i trzeba przyznać, że paryskie ceny śmiało mogą konkurować z tymi warszawskimi. Za kebaba z frytkami i puszką słodkiego napoju płaci się tu zwykle 8,5 euro, czyli około 37 złotych. Jeszcze tańsze są sieciówki fast-foodów, w których podstawowa kanapka kosztuje około czterech euro.

Pójście do restauracji będzie już znacznie większym wydatkiem. Porcja makaronu, czy pizza w takim miejscu, zlokalizowanym z dala od największych atrakcji, to mimo wszystko wciąż wydatek przynajmniej 16-22 euro (70-95 złotych).

Najbardziej ekonomicznym wyborem jest jeden z symboli Francji, czyli bagietka. Nawet w rzemieślniczych piekarniach zapłacimy tam za bagietkę... mniej niż w Polsce. Taka bułka kosztuje w Paryżu około jednego euro, czyli nieco ponad cztery złote.

Dobrego samopoczucia nie będą mieli w Paryżu fani słodkich napojów, bo nawet w supermarketach za półlitrową butelkę takiego napoju trzeba zapłacić przynajmniej dwa euro. Na arenach igrzysk kosztuje to 3,5 euro (15 złotych).

Po mieście lepiej przemieszczać się na piechotę, bo bilet na przejazd komunikacją miejską kosztuje zwykle aż cztery euro. Z okazji igrzysk w ofercie znalazły się też bilety całodniowe, które kosztują 16 euro (70 złotych).

Francuscy sportowcy znakomicie spisują się podczas tych zawodów, a widać, że mieszkańcy Paryża kochają sport. Nie ma się zresztą czemu dziwić, bo w mieście co chwilę widać przywileje dla aktywnych. Nie dość, że praktycznie wszystkie ulice mają ścieżki rowerowe, to na przykład ceny za wejście na baseny wahają się od 3 do 5 euro. W takich warunkach łatwo wychować zawodników pokoju Leona Marchanda, który po sześciu dniach rywalizacji na olimpijskim basenie może się pochwalić trzema złotymi medalami. Za podobne pieniądze pójdziemy także na siłownię.

Czytaj więcej:
Łzy polskiego medalisty podczas wywiadu
Swobodzie odpadła poważna rywalka

Źródło artykułu: WP SportoweFakty