Dotychczasowa przygoda Piotra Żyły z igrzyskami olimpijskimi nie należy do udanych. W Soczi zajął 34. miejsce w konkursie na dużej skoczni i 4. w drużynówce. W Pjongczangu natomiast nie doczekał się szansy od Stefana Horngachera.
Teraz, jak przyznał w rozmowie z Eurosportem, skupia się na tym, aby wywalczyć jak najlepszy wynik. Do Chin dotarł we wtorek, wraz z kolegami z kadry.
Jak na razie w Pekinie najbardziej podoba mu się tamtejsza… stołówka. - Wczoraj (we wtorek - dop. MK) zjadłem kurczaka w sosie słodko-kwaśnym i szybko musiałem uciekać. Ale smakował mi, to najważniejsze. Tu cały czas otwarta jest stołówka, więc później mogłem jeszcze wrócić - wyjaśnił.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: szaleństwo na lotnisku. "Zaniemówiłem"
- Poszedłem (w środę - dop. MK) na śniadanie, zjadłem burgera z kurczakiem, a na obiadek dobrą wołowinkę, jestem mile zaskoczony, że jest takie dobre jedzenie, bo w Pjongczangu i Soczi nie wspominam go dobrze - dodał mistrz świata z 2021 roku.
Piotr Żyła nie przejmuje się już także sytuacją z soboty, kiedy po interwencji Stefana Horngachera został zdyskwalifikowany za nieprzepisowe buty. Wyjaśnił, że nie żywi urazy do kontrolera. - Mógł mnie zdyskwalifikować, powiedzieć mi to. Nie mnie już to oceniać, pogodziłem się z tym - skomentował.
Na skoczni po raz pierwszy pojawi się w czwartek. Na ten dzień zaplanowane zostały trzy serie treningowe. Początek pierwszej o godz. 13:00 czasu polskiego.
Czytaj także:
- Kibic wbił szpilkę Horngacherowi. Zareagowała żona Stocha
- "Kochane chłopaki". Piękny gest polskich skoczków