[tag=52870]
Natalia Maliszewska[/tag] opuściła izolację po wielkim zamieszaniu z testami na koronawirusa, które wykluczyły ją z sobotniego startu na 500 metrów w short tracku. Polka pojawiła się w niedzielę na pierwszym od dawna treningu. Tuż po nim stanęła przed kamerą TVP Sport.
- Nie wierzę w to, co się dzieje. Niby cieszę się, że tu jestem. Wiem, że jestem na treningu, ale nie wierzę w to, że może się to wszystko jeszcze udać. Nie wiem, czy ktoś mi zaraz nie powie znowu, że żartowaliśmy - przyznała w rozmowie z Aleksandrem Dzięciołowskim.
Polka potwierdziła też, że uzyskała dwa negatywne testy, które pozwoliły jej wrócić do treningów na lodzie.
ZOBACZ WIDEO: Polak dokonał niemożliwego. Mateusz Sochowicz wystartuje na igrzyskach mimo fatalnego wypadku
- Tak, o dziwo. Dwa negatywne. Śmieszna historia, jestem w wielkim szoku. Nie wierzę w te negatywy tak samo, jak w te pozytywy - skomentowała ironicznie.
Pierwszy trening na lodzie po tak długiej przerwie nie należał jednak do łatwych. - Jestem mega zmęczona. Dawno nie trenowałam, jest mi ciężko - przekazała, potwierdzając jednocześnie, że niezmiennie nie ma - i nie miała - żadnych objawów koronawirusa.
Czytaj także:
- Historyczny medal! Ten kraj wywalczył swoje pierwsze złoto
- Taka jest sytuacja na skoczni. Zły prognostyk dla zawodników