Jej decyzje wywołały szok na igrzyskach. "Rozdaje karty"

Zna znakomicie język angielski, ma wyższe wykształcenie. Przez wiele lat świetnie sprawdzała się w roli organizatorki w PŚ, a teraz odpowiada za kontrolę sprzętu u skoczkiń. O Agnieszce Baczkowskiej, po mikście na igrzyskach, mówi cały świat.

Szymon Łożyński
Szymon Łożyński
Agnieszka Baczkowska Newspix / KACPER KIRKLEWSKI / 400mm.pl / Na zdjęciu: Agnieszka Baczkowska
Pięć dyskwalifikacji w krajach, które miały walczyć o medale w mikście. Za nieprzepisowy kombinezon zdyskwalifikowana została: Japonka, Austriaczka, Niemka i dwie Norweżki. Od kilku tygodni na ustach kibiców był kontroler skoczków Mika Jukkara, ale w poniedziałek jeszcze głośniej zrobiło się o Agnieszce Baczkowskiej.

- Na igrzyskach kontrolerzy zaczynają kontrolować, mierzyć inaczej i więcej. Dla mnie powoli staje się to show teatrem lalek - grzmiał zaraz po mikście Stefan Horngacher po tym jak Niemka Katharina Althaus była jedną z pięciu skoczkiń, którą Polka zdyskwalifikowała za nieprzepisowy kombinezon.

W tym sezonie Agnieszka Baczkowska odpowiada za kontrolę sprzętu w rywalizacji skoczkiń, ale ze Światową Federacją Narciarską jest związana od 12 lat, gdy w 2010 roku została delegatem technicznym. Ponad 20 lat trwa natomiast jej przygoda ze skokami narciarskimi. Zaczynała jako wolontariuszka, a później pracowała w biurze Tatrzańskiego Związku Narciarskiego i pomagała m. in. przy organizacji PŚ w Zakopanem.

ZOBACZ WIDEO: Skandal podczas przejazdu autokaru Realu Madryt. Te obrazki obiegły świat
- W FIS zauważyli, że jest dobrze zorientowana w przepisach, dyspozycyjna i świetnie operuje językiem angielskim. Nie ma stricte decyzyjności, jest wysyłana na kontrole, ale uczestniczy w przygotowaniu obiektów do zawodów Pucharu Świata. Jest cennym przedstawicielem Polski - tak o Baczkowskiej mówił 5 lat temu Apoloniusz Tajner, prezes Polskiego Związku Narciarskiego.

- Ma świetne przygotowanie organizacyjne i praktyczne, uzyskała dyplom menadżera sportu, ma więc najwyższe uprawnienia. Bez pani Agnieszki konkursy byłyby na niskim poziomie. Ona wie najwięcej. Rozdaje karty, w sensie organizacyjnym, sprawnego przebiegu imprezy. Oczywiście nie wchodzi w aspekt wyniku, spraw personalnych itd., ale jest niezbędnym trybem w machinie Pucharu Świata - podkreślał profesor Marek Rybiński, kanclerz Wyższej Szkoły Edukacji w Sporcie, na której studiowała Polka.

Co ciekawe w Wyższej Szkole Edukacji w Sporcie studiował również Robert Lewandowski. Agnieszka Baczkowska ukończyła także filologię angielską na Uniwersytecie Jagiellońskim.

Gdy ponad 10 lat temu rozpoczęła się jej przygoda ze Światową Federacją Narciarską, główna zainteresowana tak opisywała rozpoczęcie współpracy na łamach strony internetowej PZN:

- Dużo okoliczności złożyło się na to, że udało mi się zostać delegatem FIS. Nie jest to łatwe. Na początku rzeczywiście wszyscy zastanawiają się, co ta kobieta tutaj robi. Faktycznie jest trochę takie przeświadczenie - gdzie się te baby pchają, co one mogą wiedzieć o skokach? Ale to właśnie trzeba zmienić. Może większa obecność kobiet w tym sporcie zmieni świadomość ludzi. Myślę też, że w wielu sytuacjach obecność kobiet nie tylko nie przeszkadza, ale nawet wprowadza inną atmosferę do tego zdecydowanie męskiego grona - podkreśliła.

W poniedziałek, w Chinach, nie bała się trudnych decyzji. Za nieprzepisowe kombinezony zdyskwalifikowała pięć skoczkiń i wyniki zawodów były sensacyjne. Złoto wygrali faworyci Słoweńcy, ale srebro zdobyli Rosjanie, a brąz Kanada. Jeszcze kilka dni temu nikt takich wyników miksta nie obstawiłby.

W poniedziałkowych zmaganiach reprezentacja Polski zajęła 6. miejsce. Skoczkowie: Stoch oraz Kubacki lądowali daleko. Słabą formę zaprezentowały natomiast skoczkinie: Kinga Rajda oraz Nicole Konderla, które nie były w stanie dolecieć nawet do 85. metra.

Czytaj także:
Doleżal brutalnie szczery ws. Kubackiego
"Proszę to koniecznie opublikować". Dostaliśmy też zdjęcie

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×