Chyba nikt nie przewidział, jak zakończy się konkurs skoków narciarskich drużyn mieszanych podczas igrzysk olimpijskich w Pekinie (więcej szczegółów TUTAJ >>). Rosja i Kanada (mimo fatalnych warunków, o których pisaliśmy TUTAJ >>) na podium. Austria, Niemcy, Japonia, Norwegia - poza. Niesamowite.
A wszystko przez plagę dyskwalifikacji, jakich udzieliła Agnieszka Baczkowska, Polka, która pracuje jako kontroler FIS). Nasza rodaczka - jak przyznała potem w rozmowie z serwisem sport.pl - nie miała wyjścia. Kombinezony czterech zawodniczek nie odbiegały od limitów od centymetr czy pół. Te różnice były o wiele większe.
Wśród zdyskwalifikowanych znalazła się Niemka - Katharina Althaus. Wicemistrzyni z konkursu indywidualnego na skoczni normalnej powiedziała: - FIS zniszczył wszystko... Myślę, że zniszczył skoki narciarskie kobiet. Nie wiem, dlaczego to robią.
ZOBACZ WIDEO: Jaki jest problem ze skokami kobiet w Polsce? Ekspert widzi winowajcę kryzysu
W oczach Niemki pojawiły się łzy. Jej dyskwalifikacja sprawiła, że reprezentacja Niemiec nie awansowała nawet do czołowej "ósemki" w konkursie mieszanym.
- Nie wiem, co powiedzieć, to dla mnie szok. To jest cyrk - poparła Niemkę Silje Opseth, zawodniczka z Norwegii, która również została zdyskwalifikowana.
Horst Huettel z Niemieckiego Związku Narciarskiego poddał w wątpliwość to, że dyskwalifikacje dotknęły tylko kobiet. Nikt z zawodników nie ucierpiał. "Dziwne to" - przyznał.