Natalia Maliszewska nie zdobędzie medalu w short tracku na dystansie 1000 m. Zawodniczka Juvenii Białystok w drugim ćwierćfinale zajęła ostatnie, piąte miejsce (więcej TUTAJ>>).
To efekt upadku, do którego doszło na ostatnim okrążeniu biegu. Maliszewska od początku plasowała się z tyłu stawki. Chcąc awansować do półfinału, musiała być w czołowej dwójce albo liczyć na awans z trzeciego miejsca (z czasem).
Maliszewska zaryzykowała, próbując wyprzedzić po wewnętrznej reprezentantkę Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego Jekatierinę Jefriemienkową. Niestety rywalka na to nie pozwoliła, a brawurowa szarża Polki zakończyła się jej upadkiem.
- Tamten moment to była jedyna opcja, jaka przyszła mi do głowy, aby wyprzedzić "po małym", żeby przynajmniej znaleźć się na pozycji do wejścia do półfinału z czasem. Trzecia pozycja mogłaby dać taki awans. Wyszło, że dojechałam ostatnia - przyznała ze smutkiem Maliszewska w rozmowie z Pawłem Łukasikiem z Eurosportu.
- Bieg był w średnim tempie, więc starałam się jak najwięcej oddychać i czytać zawodniczki, jak one będą się wyprzedać. Były duże szachy, ale koniec końców nie doszło do sytuacji, którą mogłabym cwanie wykorzystać - dodała Polka.
Przypomnijmy, że Natalia Maliszewska miała się liczyć w walce o medale igrzysk olimpijskich w Pekinie przede wszystkim na dystansie 500 m. Nie została jednak dopuszczona do startu (po kolejnym pozytywnym wyniku testu na obecność koronawirusa - więcej TUTAJ>>). Do treningów wróciła kolejnego dnia.
Zobacz bieg ćwierćfinałowy i upadek Polki
#Beijing2022 #tvpsport #razempomedal pic.twitter.com/o4UQ3ZYIE4
— TVP SPORT (@sport_tvppl) February 11, 2022
Czytaj także: "To nie jest zbieg okoliczności". Natalia Maliszewska rzuca nowe światło na aferę z testami