Prezes PZN nie boi się o przyszłość. Wskazuje "naturalnego lidera" młodszego pokolenia skoczków

- Bardzo satysfakcjonujące - tak Apoloniusz Tajner mówi o wynikach polskich skoczków narciarskich na igrzyskach w Pekinie. Prezes PZN nie zgadza się, że zawodnicy, którzy reprezentowali nas w Pekinie nie mają godnych następców.

Grzegorz Wojnarowski
Grzegorz Wojnarowski
Apoloniusz Tajner Newspix / ŁUKASZ GROCHALA / CYFRASPORT / Na zdjęciu: Apoloniusz Tajner
Z XXIV zimowych igrzyskach olimpijskich Biało-Czerwoni wrócili z jednym medalem - na normalnej skoczni Dawid Kubacki wywalczył brąz. Dwa razy blisko podium był Kamil Stoch, który na normalnym obiekcie był szósty, a na dużym czwarty. W zawodach drużynowych Polacy zajęli szóstą pozycję, na takim samym miejscu rywalizację ukończył nasz mikst.

- W kontekście tego, co było w pierwszej części sezonu, igrzyska wypadły naprawdę bardzo dobrze - stwierdził tuż po powrocie do Polski Tajner. - Rozstrzygające chwile były miesiąc temu. Gdyby wtedy grupa się załamała, w Pekinie takich wyników sportowych by nie było. Była jednak pełna mobilizacja, która na samych igrzyskach się utrzymała. Zawodnicy i sztab zrobili wszystko, żeby udało się uzyskać jak najlepsze rezultaty. Te, które osiągnęli, uważam za bardzo satysfakcjonujące. Czuję się dumny z tej grupy.

Prezes PZN z dużym uznaniem wypowiadał się o Stochu, a jego emocjonalną reakcję na brak medalu na dużej skoczni nazwał wspaniałą. - W niej też objawiła się jego wielkość. Uważam, że takie momenty trzeba pokazywać. Wielu kibiców przeżywało emocje Kamila razem z nim, a odbiór był pozytywny. A sportowo jego czwarte miejsce to bardzo dobry wynik.

ZOBACZ WIDEO: Świetne igrzyska w wykonaniu Stocha. "Do medalu mało brakowało"

Na igrzyska w Pekinie Polska wysłała jedną z najstarszych ekip skoczków narciarskich w historii dyscypliny. Piotr Żyła i Stefan Hula mają po 35 lat, Kamil Stoch 35. urodziny będzie obchodził za kilka miesięcy. Dawid Kubacki w marcu skończy 32 lata.

Jedynym reprezentantem młodego pokolenia był 22-letni Paweł Wąsek. Wśród jego rówieśników póki co próżno szukać zawodnika, który dawałby nadzieję na nawiązanie do sukcesów Stocha, Kubackiego czy Żyły. Tajner jest jednak przekonany, że następcy naszych gwiazd są i o przyszłość nie musimy się obawiać.

- Kiedy Adam Małysz kończył karierę słyszałem, że następnego takiego zawodnika będziemy mieli za 100 lat. Tymczasem Małysz skończył i od razu mieliśmy Stocha, potem kolejnych. Co roku słyszę, że nie mamy następców. Mamy. I to dość szeroką grupę bardzo zdolnych zawodników. Naturalny lider, który powinien ciągnąć tę grupę, to według mnie Jakub Wolny. Wciąż wierzę też w Klemensa Murańkę czy Aleksandra Zniszczoła. Jeśli chodzi o młodsze pokolenie, widać, że Paweł Wąsek złapał stabilizację na poziomie kadry A, poza nim są też Kacper Juroszek, Jarosław Krzak czy Janek Habdas.

W optymistyczną prognozę prezesa PZN można zwątpić, gdy weźmie się pod uwagę, że Wolny ma już 26 lat, Murańka i Zniszczoł 27, a lista ich indywidualnych sukcesów w seniorskiej rywalizacji jest jak do tej pory bardzo skromna. Tajner bronił jednak swojej tezy mówiąc, że kariery różnie się rozwijają.

- Janne Ahonen czy Gregor Schlierenzauer wybili się jako szesnastolatkowie i już zostali na topie. Z kolei Adam Małysz "wyskoczył w kosmos" w 23. roku życia, Halvor Egner Granerud w 24., a Dawid Kubacki wszedł na najwyższy światowy poziom jeszcze później. O nasze skoki jestem spokojny. Uważam, że mamy całkiem dobrą sytuację - zakończył.

Czytaj także:
Polski skoczek zaskoczył. Wróci na igrzyska w innej roli?
Przyznał się do błędu. Michal Doleżal już wie, jakie były przyczyny kryzysu

Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×